KOMENTARZ = SZACUNEK DLA AUTORA
***Demi***
***Demi***
Obudziłam się w moim pokoju. Wtulona w Zayna. Co się do cholery wczoraj działo? Zaraz, zaraz. Impreza... alkohol... mój taniec z nim. Czy to możliwe, żeby do czegoś doszło? Nie, nie mogłabym na to pozwolić. Delikatnie wyplątałam się z objęć Malika, tak, żeby go nie obudzić i poszłam do łazienki. Spojrzałam i nie mogłam uwierzyć! Miałam blond włosy i różowe końcówki!
- No, no. Całkiem nieźle teraz wyglądasz, Demi. - powiedziałam do siebie z uznaniem. Podłączyłam suszarkę do kontaktu i zaczęłam się nią bawić.
- Yyy... dobrze się czujesz? - zapytał Zayn bez koszulki i z wielkim bananem na twarzy.
- Oczywiście. - zaśmiałam się odłączając urządzenie.
- A tak w ogóle to dzień dobry, księżniczko. - pocałował mnie w policzek, a ja zmarszczyłam brwi.
- Coś nie tak?
- Nic nie pamiętasz? - zapytał smutny.
- Przepraszam, ale nie. - odparłam takim samym tonem.
- W każdym razie musisz coś wiedzieć. Moje serce należy tylko do ciebie. - wyszeptał i wyszedł z łazienki. Zdezorientowana zrzuciłam z siebie wszystkie ciuchy i weszłam pod prysznic. Odkręciłam gorącą wodę, poczułam jak ciepło rozlewa się po moim ciele. I wtedy zaczęłam się zastanawiać, co tak naprawdę się wczoraj wydarzyło. Nic nie pamiętam, chociaż bardzo bym chciała. Po jakiejś godzinie zeszłam już ubrana.
- Ktoś umarł? - zaśmiał się Liam.
- Mój kotek. - zrobiłam smutną minkę.
- Bardzo mi przykro, chodź tu. - mocno mnie przytulił.
- Ale to było piętnaście lat temu. - odpowiedziałam, ledwo nie wybuchając śmiechem.
- Co było piętnaście lat temu? - zmarszczył brwi Hazza.
- Umarł Tofik.
- Tofik?
- Nie pamiętasz jak pięć lat temu trzymałam torebkę Whiskas i wołałam "Tofik, Tofik"? - spojrzałam na niego jak na idiotę.
- Pluszaki się nie liczą. - puka się palcem w czoło.
- Zaraz, zaraz. - zaczął Payne, który dotychczas przyglądał się całej sytuacji. - Jak to możliwe, żeby pluszak umarł?
- Spytaj Pana "Jestem starszy, więc mogę odrywać nóżki pluszaków mojej młodszej kuzynki" - spojrzałam karcącym wzrokiem na Styles'a, a on tylko podrapał się po karku i z zakłopotaną miną wyszedł. Pogadaliśmy jeszcze chwilę i poszłam do salonu.
- Co wy na to, żeby pojechać odnieść papiery?
- Okey, kiedyś trzeba to zrobić. - Harry westchnął i wstał z kanapy. Wziął kluczyki od samochodu i skierowaliśmy się do urzędu. Droga minęła nam miło. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się i śpiewaliśmy piosenki na cały głos.
- Dzień dobry. - uprzejmie zwróciłam się do kobiety w średnim wieku siedzącej za biurkiem.
- Dzień dobry, w czym mogę pomóc? - uśmiechnęła się.
- Miałam wypełnić formularz o zmianie nazwiska. - podałam jej papiery.
- Dobrze.
- Kiedy będę mogła odebrać dokumenty? Zależy mi na czasie. - powiedziałam, gdy zobaczyłam jej minę.
- Za chwilę*. - westchnęła widząc mój błagalny wyraz twarzy.
- Dziękuję. - odetchnęłam z ulgą.
- Proszę poczekać. - wstała zza biurka i poszła w stronę mężczyzny siedzącego obok drukarki**. Zaczęła mówić, a on spojrzał na mnie nieufnie i pokiwał głową. Po około piętnastu minutach kobieta, z którą rozmawiałam zaprosiła mnie do swojego biurka.
- Proszę. - podała mi dowód.
- Dziękuję. - spojrzałam na dokument i szeroko się uśmiechnęłam. - Coś jeszcze?
- Nie.
- Jeszcze raz dziękuję, do widzenia.
- Do widzenia. - usłyszałam, zanim skierowałam się do samochodu, w którym siedział mój kuzyn.
- I jak?
- Od dzisiaj możesz do mnie mówić Lovato. - pokazałam mu dokument szczerząc się jak głupia.
- Naprawdę? - wyrwał mi dowód osobisty. - Gratuluję, młoda. - przytulił mnie. - Jedziemy?
- Jedziemy? - droga powrotna minęła identycznie. Weszliśmy do domu i zobaczyłam resztę chłopaków salonie. Usiadłam obok Malika. On objął mnie ramieniem, a ja wtuliłam się w niego. Widać, że był zadowolony z mojej reakcji, bo zobaczyłam jego białe zęby. Spojrzałam w jego oczy. Były piękne. Czekoladowe.
Demi, ogarnij się. Nie możesz go teraz pocałować. Nie możesz go w ogóle całować! Niedawno zerwałaś z jego przyjacielem. Ogarnij się! - pomyślałam. Szybko zerwałam nasz wzrokowy kontakt i spojrzałam w stronę telewizora. Akurat leciał jakiś program plotkarski.
- Ostatnio o zespole One Direction robi się coraz głośniej. Na początku wakacji członkowie zespołu pojechali razem z kuzynką Harry'ego, Demi Lovato na Jamajkę. Jednak to nie wszystko! - mówiła zbyt wytapetowana blondynka w skąpym stroju. - Trzy dni temu przyłapano ją na spacerze z Louisem, para nie szczędziła sobie czułości. - na ekranie pojawiło się nasze zdjęcie. - Wszyscy myśleli, że wokalista zerwał ze swoją poprzednią dziewczyną, Eleanor Calder. Wszystko by się wyjaśniło, gdyby nie to, że wczoraj przyłapano dziewczynę na całowaniu się z Zaynem. - Tym razem można było zobaczyć fotkę na której całuję się z mulatem. - O co chodzi? Nikt tego nie wie. Na szczęście jutro chłopcy mają wywiad w jednej, z porannych telewizji. Miejmy nadzieję, że wszystko się wyjaśni. - Zayn wyłączył telewizor widząc łzy w moich oczach.
- Nie przejmuj się, skarbie. - jeszcze mocniej mnie przytulił.
- Ale jak? Skąd oni wiedzą?
- Paparazzi, oni są wszędzie.
- Nie martw się niedługo wszystko ucichnie. - Nialler poklepał mnie po plecach, na znak wsparcia.
- Co dalej zrobimy?
Bałam się odpowiedzi, nawet bardzo.
- Przykro mi, Demi. - Hazza spojrzał na mnie ze współczuciem.
- Czemu? - szybko oderwałam się od Bad Boy'a i usiadłam z wyprostowanymi plecami przerażona, tym, co zaraz usłyszę.
- Ty i Zayn będziecie musieli się spotykać przez pewien czas.
** Nie wiem, jak to się robi, ale załóżmy, że tak xD
Siemka!
Przepraszam, że tak długo nie dodawałam rozdziału, ale zmarła moja fretka i musiałam sobie zrobić króciutką przerwę. Jeśli mam być szczera to sama się nie spodziewałam, że tak zakończę ten rozdział. Mam nadzieję, że Was nie zawiodłam.
Thank You, ILYSM <3
PS.
1) GŁOSUJCIE W ANKIETACH!
2) PISZCIE SWOJE USERNAME, ŻEBYM WAS INFORMOWAŁA --------> TUTAJ!
- No, no. Całkiem nieźle teraz wyglądasz, Demi. - powiedziałam do siebie z uznaniem. Podłączyłam suszarkę do kontaktu i zaczęłam się nią bawić.
- Yyy... dobrze się czujesz? - zapytał Zayn bez koszulki i z wielkim bananem na twarzy.
- Oczywiście. - zaśmiałam się odłączając urządzenie.
- A tak w ogóle to dzień dobry, księżniczko. - pocałował mnie w policzek, a ja zmarszczyłam brwi.
- Coś nie tak?
- Nic nie pamiętasz? - zapytał smutny.
- Przepraszam, ale nie. - odparłam takim samym tonem.
- W każdym razie musisz coś wiedzieć. Moje serce należy tylko do ciebie. - wyszeptał i wyszedł z łazienki. Zdezorientowana zrzuciłam z siebie wszystkie ciuchy i weszłam pod prysznic. Odkręciłam gorącą wodę, poczułam jak ciepło rozlewa się po moim ciele. I wtedy zaczęłam się zastanawiać, co tak naprawdę się wczoraj wydarzyło. Nic nie pamiętam, chociaż bardzo bym chciała. Po jakiejś godzinie zeszłam już ubrana.
- Ktoś umarł? - zaśmiał się Liam.
- Mój kotek. - zrobiłam smutną minkę.
- Bardzo mi przykro, chodź tu. - mocno mnie przytulił.
- Ale to było piętnaście lat temu. - odpowiedziałam, ledwo nie wybuchając śmiechem.
- Co było piętnaście lat temu? - zmarszczył brwi Hazza.
- Umarł Tofik.
- Tofik?
- Nie pamiętasz jak pięć lat temu trzymałam torebkę Whiskas i wołałam "Tofik, Tofik"? - spojrzałam na niego jak na idiotę.
- Pluszaki się nie liczą. - puka się palcem w czoło.
- Zaraz, zaraz. - zaczął Payne, który dotychczas przyglądał się całej sytuacji. - Jak to możliwe, żeby pluszak umarł?
- Spytaj Pana "Jestem starszy, więc mogę odrywać nóżki pluszaków mojej młodszej kuzynki" - spojrzałam karcącym wzrokiem na Styles'a, a on tylko podrapał się po karku i z zakłopotaną miną wyszedł. Pogadaliśmy jeszcze chwilę i poszłam do salonu.
- Co wy na to, żeby pojechać odnieść papiery?
- Okey, kiedyś trzeba to zrobić. - Harry westchnął i wstał z kanapy. Wziął kluczyki od samochodu i skierowaliśmy się do urzędu. Droga minęła nam miło. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się i śpiewaliśmy piosenki na cały głos.
- Dzień dobry. - uprzejmie zwróciłam się do kobiety w średnim wieku siedzącej za biurkiem.
- Dzień dobry, w czym mogę pomóc? - uśmiechnęła się.
- Miałam wypełnić formularz o zmianie nazwiska. - podałam jej papiery.
- Dobrze.
- Kiedy będę mogła odebrać dokumenty? Zależy mi na czasie. - powiedziałam, gdy zobaczyłam jej minę.
- Za chwilę*. - westchnęła widząc mój błagalny wyraz twarzy.
- Dziękuję. - odetchnęłam z ulgą.
- Proszę poczekać. - wstała zza biurka i poszła w stronę mężczyzny siedzącego obok drukarki**. Zaczęła mówić, a on spojrzał na mnie nieufnie i pokiwał głową. Po około piętnastu minutach kobieta, z którą rozmawiałam zaprosiła mnie do swojego biurka.
- Proszę. - podała mi dowód.
- Dziękuję. - spojrzałam na dokument i szeroko się uśmiechnęłam. - Coś jeszcze?
- Nie.
- Jeszcze raz dziękuję, do widzenia.
- Do widzenia. - usłyszałam, zanim skierowałam się do samochodu, w którym siedział mój kuzyn.
- I jak?
- Od dzisiaj możesz do mnie mówić Lovato. - pokazałam mu dokument szczerząc się jak głupia.
- Naprawdę? - wyrwał mi dowód osobisty. - Gratuluję, młoda. - przytulił mnie. - Jedziemy?
- Jedziemy? - droga powrotna minęła identycznie. Weszliśmy do domu i zobaczyłam resztę chłopaków salonie. Usiadłam obok Malika. On objął mnie ramieniem, a ja wtuliłam się w niego. Widać, że był zadowolony z mojej reakcji, bo zobaczyłam jego białe zęby. Spojrzałam w jego oczy. Były piękne. Czekoladowe.
Demi, ogarnij się. Nie możesz go teraz pocałować. Nie możesz go w ogóle całować! Niedawno zerwałaś z jego przyjacielem. Ogarnij się! - pomyślałam. Szybko zerwałam nasz wzrokowy kontakt i spojrzałam w stronę telewizora. Akurat leciał jakiś program plotkarski.
- Ostatnio o zespole One Direction robi się coraz głośniej. Na początku wakacji członkowie zespołu pojechali razem z kuzynką Harry'ego, Demi Lovato na Jamajkę. Jednak to nie wszystko! - mówiła zbyt wytapetowana blondynka w skąpym stroju. - Trzy dni temu przyłapano ją na spacerze z Louisem, para nie szczędziła sobie czułości. - na ekranie pojawiło się nasze zdjęcie. - Wszyscy myśleli, że wokalista zerwał ze swoją poprzednią dziewczyną, Eleanor Calder. Wszystko by się wyjaśniło, gdyby nie to, że wczoraj przyłapano dziewczynę na całowaniu się z Zaynem. - Tym razem można było zobaczyć fotkę na której całuję się z mulatem. - O co chodzi? Nikt tego nie wie. Na szczęście jutro chłopcy mają wywiad w jednej, z porannych telewizji. Miejmy nadzieję, że wszystko się wyjaśni. - Zayn wyłączył telewizor widząc łzy w moich oczach.
- Nie przejmuj się, skarbie. - jeszcze mocniej mnie przytulił.
- Ale jak? Skąd oni wiedzą?
- Paparazzi, oni są wszędzie.
- Nie martw się niedługo wszystko ucichnie. - Nialler poklepał mnie po plecach, na znak wsparcia.
- Co dalej zrobimy?
Bałam się odpowiedzi, nawet bardzo.
- Przykro mi, Demi. - Hazza spojrzał na mnie ze współczuciem.
- Czemu? - szybko oderwałam się od Bad Boy'a i usiadłam z wyprostowanymi plecami przerażona, tym, co zaraz usłyszę.
- Ty i Zayn będziecie musieli się spotykać przez pewien czas.
~*~
* Nie wiem, ile to zajmuje, ale załóżmy, że krótko xD** Nie wiem, jak to się robi, ale załóżmy, że tak xD
Siemka!
Przepraszam, że tak długo nie dodawałam rozdziału, ale zmarła moja fretka i musiałam sobie zrobić króciutką przerwę. Jeśli mam być szczera to sama się nie spodziewałam, że tak zakończę ten rozdział. Mam nadzieję, że Was nie zawiodłam.
Thank You, ILYSM <3
PS.
1) GŁOSUJCIE W ANKIETACH!
2) PISZCIE SWOJE USERNAME, ŻEBYM WAS INFORMOWAŁA --------> TUTAJ!
Jeju, jeju, jeju Ty nawet kobieto nie masz pojęcia jak ja Cię kocham <3
OdpowiedzUsuńsuper chcę zobaczyć nn <3 :*
OdpowiedzUsuńjestes niesamowita <3
OdpowiedzUsuńboskie genialne cudowne czekam na nn
OdpowiedzUsuńGENIALNE ZAKOŃCZENIE!!
OdpowiedzUsuńzaskoczyłaś, ale miło :)