niedziela, 26 maja 2013

Nowy Blog!

Witajcie!
Chciałabym Was wszystkich zaprosić na bloga, którego przejęłam. Mam nadzieję, że się spodoba.
Będę wdzięczna, jeśli zajrzycie.
Kocham Was ♥

sobota, 18 maja 2013

Rozdział 9 - Miłość

***Demi***
Justin podał mi mikrofon i się uśmiechnął.
- Nie zrobię tego. - rzekłam tak, że tylko on mógł to usłyszeć, przytulił mnie.
- Dasz radę. Już nie ma odwrotu. - zaśmiał się.
- Kiedyś cię zabiję, Bieber.
- Wcale nie. Będziesz mi dziękować, bo spełniłaś swoje marzenie. W końcu wydasz płytę, będziesz miała fanów. - no tak, moim największym marzeniem było śpiewanie. Ja tylko przewróciłam oczami i odsunęłam od Bieber'a. - Powodzenia. - szepnął.
- Nie, dzięki. - powiedziałam takim samym tonem, on tylko zaśmiał się i zszedł ze sceny.  Po chwili usłyszałam muzykę. Raz kozie śmierć.


Here I am
Feels like the walks the closing in
Once again
It's time to face it and be strong

I wanna do the right thing now
I know it's up to me
Somehow I've lost my way

If i could take it all back i would now
I never meant to let you all down
Now I've got to try
To turn it all around
And figure out how to fix this
I know there's a way, so I promise
I'm gonnna clean up the mess I made
Mabye it's not too late

So I'll take a stand
Even though it's complicated
If I can
I wanna change the way I've made it


I wanna do the right thing now
I know it's up to me
Somehow I've lost my way

I'm gonna find the strength
To be the one that holds it all together
Show you that I'm sorry
But I know that we can make it better

Mabye it's not too late

Spodziewałam się, że będą się śmiać, ale o dziwo tego nie zrobili. Zaczęli klaskać, piszczeć i wrzeszczeć. Byłam pod wielkim wrażeniem. Ukłoniłam się, uśmiechnęłam i zeszłam ze sceny.
**Harry***
Gdy Demi zaczęła śpiewać wszystkim szczęki opadły. Dosłownie! Znam ją dziewiętnaście lat i nagle okazuje się, że gra na pianinie i śpiewa! Najbardziej zaskoczony był chyba Louis. Jego mina mówiła 'Jak dziewczyna może być tak piękna i utalentowana?'.
- Lou? - zapytałem i pomachałem mu ręką przed oczami. - Louuis! - pstryknąłem palcami, dopiero wtedy się ocknął.
- Co? - spojrzał na mnie jak na idiotę.
- Lecisz na moją kuzynkę?
- Tak. Nie. Może. - spuścił głowę, ponieważ jego policzki stały się różowe. Zaraz, zaraz. Tomlinson się zarumienił? O kurwa, on naprawdę coś do niej czuje! - A właściwie to skąd to pytanie?
- Bo patrzysz na nią jakbyś chciał... - nie dokończyłem bo poczułem, że ktoś skacze mi na plecy.
- Jak było?
- Dlaczego mi nie powiedziałaś, że tak śpiewasz?! Pogadałbym z Paul'em albo Simon'em i miałabyś kontrakt  w kieszeni! A teraz złaź, jesteś strasznie ciężka! - zrzuciłem ją z siebie.
- Tak, miałabym kontrakt... i przy okazji artykuły na pierwszych stronach gazet 'Demi Williams wykorzystuje swojego kuzyna, Harry'ego Styles'a! Co jeszcze zrobi by zdobyć sławę?'. Błagam cię! - popukała się w czoło. - A poza tym, jestem nieśmiała.
- Nieśmiała? Słyszysz to? - wskazałem na tłum, który cały czas wiwatował.
- To był jednorazowy występ.
- Nie. - odezwał się Justin, który dotychczas przyglądał się naszej rozmowie.
- Co 'nie'? - spojrzała na niego.
- To nie był ostatni raz, kiedy wystąpiłaś. - spojrzał na nią. - Mam studio nagraniowe. Pojedziemy tam jutro i nagrasz tą piosenkę. Później napiszesz ich więcej, jeśli nie dasz rady wynajmiemy tekściarzy. Nie pozwolę ci tego zaprzepaścić, masz za duży talent i zasługujesz na spełnienie marzeń.
- Justin, ale... - nie dokończyła, bo Tommo jej przerwał.
- Jedziesz. Jeśli nie uda się po dobroci, zrobimy podstępem. Prawda chłopcy? - zwrócił się do nas.
- Oczywiście. - przybiliśmy sobie piątki.
- Nienawidzę was. - usiadła na kanapie i strzeliła focha.
- Aww, nasza kochana obrażalska. - Justin poczochrał ją po włosach.
- Dobra. Chodźmy już, bo nie dacie mi spokoju. - wstała i skierowała się w stronę limuzyny. Zaśmiałem się i ruszyłem z chłopakami za moją kuzynką.
***Demi***
Oczywiście w drodze do domu chłopcy nie mogli dać mi spokoju.
- Zaśpiewaj coś. - usłyszałam od Loczka.
- Masz już jakieś piosenki? - dopytywał Niall.
- Jak będzie wyglądała okładka twojej płyty? - zaczepiał mnie Zayn.
- Zaśpiewasz z nami jakąś piosenkę? - nawet Liam postanowił się dołączyć do tej jakże uroczej rozmowy.
- Ej, chłopaki. Dajcie już spokój. Nie dość, że ją wkurzacie to jeszcze obudzicie naszego gwiazdora. - spojrzałam na blondyna i od razu się uśmiechnęłam. Wyglądał tak słodko, że postanowiłam zrobić mu zdjęcie. Ustawiłam sobie na tapetę w telefonie i wrzuciłam na Twittera It was amazing show. @justinbieber you deserved the rest :) xx* Jak to zobaczy to pewnie mnie zabije, ale co tam. Musiał być naprawdę zmęczony, zresztą nie dziwię się, ja też byłam zmęczona. Swoją drogą jak on mógł mi to zrobić?! Z jednej strony cieszę się, bo w końcu mogłam wystąpić, jednak nie rozmawiał o tym ze mną. Popatrzyłam na niego jeszcze chwilę, oparłam się o czyjeś ramię i zasnęłam.
************************************
Otworzyłam oczy i zobaczyłam Louisa, który mnie niósł mnie do domu. Położyłam rękę na jego tors.
- Księżniczka się już obudziła? - ukazał rząd równych, białych ząbków.
- Dlaczego mnie niesiesz?
- Za słodko spałaś. - zaśmiał się, a ja oczywiście jak to ja. Musiałam się zarumienić. Widocznie to zauważył, bo jeszcze szerzej się uśmiechnął. Wtuliłam się w niego jeszcze bardziej. On tylko jeszcze raz pokazał ząbki, po chwili byliśmy już w domu. Postawił mnie i wszyscy zaczęli się we mnie wpatrywać. Łącznie z Bieberem.
- Zrobiłaś dzisiaj kawał dobrej roboty. Idź spać. - usłyszałam głos Harry'ego gdy ziewnęłam.
- Tak, to dobry pomysł. - skierowałam się na górę, jednak po chwili się cofnęłam się. - A i coś jeszcze. Dobranoc, kocham was. - posłałam im tak zwanego buziaka i poszłam do swojego pokoju. Przebrałam się w koszulkę, już miałam się kłaść, gdy usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę! - ujrzałam Marchewkowego.
- Możemy pogadać? - nie chciał na mnie spojrzeć.
- Pewnie. Coś się stało? - szczerze mówiąc byłam zaniepokojona.
- Nie. Tak. - nie potrafił się zdecydować. W końcu westchnął. - Właściwie to nie wiem. - usiadł obok mnie. - Mam problem.
- Mów, o co chodzi? Ja zawsze ci pomogę. - położyłam rękę na jego ramieniu, chłopak ją złapał.
- Jest pewna dziewczyna, zakochałem się w niej. Niestety ja nie wiem, co ona do mnie czuje. I chciałbym się   dowiedzieć. - spojrzał  na mnie.
- A co ja mam do tego? - nie zrozumiałam go.
- Powiem prosto z mostu. - patrzył mi w oczy. - Kocham cię. Zostaniesz moją dziewczyną?
••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
* To było niesamowite show. @justinbieber zasłużyłeś na odpoczynek :) xx

Witajcie! Przepraszam, że tak długo nie dodawałam tego zajebistego beznadziejnego rozdziału, ale jak już wcześniej pisałam muszę się zająć szkołą.
Spodziewaliście się tego? Ja nie! Uważacie, że Lou i Demi do siebie pasują? A może powinna być z Zaynem? Piszcie! Zależy mi na waszym zdaniu :)

Kocham Was! xx

Notka Organizacyjna

Witajcie!
Wiem, że nie dodałam notki już tydzień, dlatego to piszę. Ostatnio mam coraz mniej czasu, wiecie... poprawki, lektury i tak dalej. Będę rzadziej dodawała notki. Tak naprawdę czytają to cztery osoby. W tym dwie moje przyjaciółki (Ola i Ala, dziękuję Wam. Gdyby nie wy na pewno bym się poddała i go nie prowadziła.)

Przepraszam. Myślałam, że założenie bloga to dobry pomysł i będę miała na niego czas. Mam nadzieję, że mnie nie zostawicie. Oczywiście po zakończeniu roku szkolnego będę dodawała notki co 2-3 dni, ale teraz nie dam rady. Jeszcze raz przepraszam.

Kocham Was xx

sobota, 11 maja 2013

Rozdział 8 - It's Not Too Late

Uwaga! Przeczytaj notkę pod rozdziałem!!!
••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
***Justin***
Już dzisiaj Demi usłyszy Be Alright. Nie mogę się doczekać kiedy zobaczę jej minę. Dobra, czas wstawać. Chciałem podnieść się z łóżka, ale nie mogłem.
- Hm? – wymamrotała Demi jeszcze śpiąc.
- Muszę wstać.
- Nigdzie nie idziesz. – wtuliła się we mnie jeszcze bardziej.
- Ale…
- Żadne „ale”, jest dopiero… - spojrzała na zegarek – 8.00 rano.
- No właśnie. O 10.00 jadę do studia, później na próbę i koncert.
- Jakie gówno.
- Takie jest życie prawdziwego rapera, mała.
- Mała to jest twoja pała, nie ja.
- Chcesz się przekonać? – podniosłem jedną brew do góry.
- Idź już. – dziewczyna wstała.
- Wstajesz? – byłem zdziwiony, bo trudno ją wyciągnąć z łóżka o 12.00.
- Nie, idę do Lou. – No tak, nie lubiła spać sama. Podeszła do mnie i kopnęła w tyłek.
- Co ty robisz? – byłem zdezorientowany.
- Na szczęście. – ziewnęła. – A teraz wybacz, łóżko mnie wzywa. – zaśmiałem się gdy wychodziła z pokoju. Jeszcze chwilę posiedziałem i poszedłem do łazienki. Umyłem się, przebrałem, uczesałem i wyszedłem. Mam nadzieję, że nikogo nie obudziłem. W drodze do studia słuchałem One Direction. Nie powiem, są dobrzy. Gdy wszedłem poczułem się jak w domu. Bo to był mój drugi dom, spędziłem tu dużą część życia. Mam nadzieję, że faza na Biebera się nie skończy, że będę to robił do końca. Wszyscy się ze mną przywitali. Teraz czas na pracę.
***Demi***
Skierowałam się do pokoju Louisa. Oczywiście po drodze poszłam po żelki. Zapukałam.
- Jesteś samobójcą czy moim przyjacielem? – Gdy to usłyszałam zaśmiałam się. Otworzyłam drzwi, weszłam do pokoju i położyłam się obok Tomlinsona.
- Co jest, księżniczko? – spojrzał na mnie.
- Justin pojechał do studia, a ja nie lubię spać sama.
- Chodź. – wyciągnął ramiona, a ja się w niego wtuliłam. – Stęskniłaś się?
- Nawet nie wiesz jak bardzo. – zaśmiał się – A ty?
- Umierałem tu bez ciebie. – teraz mnie to rozśmieszyło. – Ja mówię serio. – kreśliłam kółka po jego umięśnionej klatce piersiowej, przez co zrobiłam się jeszcze bardziej senna.
***Louis***
Szczerze mówiąc ucieszyłem się, gdy zobaczyłem, że to Demi wchodzi do mojego pokoju. Gdy powiedziałem, że bez niej umierałem mówiłem prawdę.
- Musimy pogadać. – uznałem, że to będzie dobry moment na podjęcie trudnego tematu. Nie odezwała się, więc mówiłem dale. – To, co się stało w przebieralni. Ja… - westchnąłem. – Nie żałuję tego. Wręcz przeciwnie, marzę by to powtórzyć. Może uznasz mnie za idiotę, ale zakochałem się w tobie. – dziewczyna nic nie mówiła. – Powiedz coś. – o kilkudziesięciu sekundach ciszy znów podjąłem próbę. – Demi, błagam. – spojrzałem na nią. Śpi. – Większość ludzi uważa, że jestem zabawny, ale dziewczyna, którą kocham zasypia przy mnie. Ma się to szczęście. – szepnąłem. Może to i lepiej. Pewnie nie dowie się o moich uczuciach przez długi, nawet bardzo długi czas, ale nie pomyśli, że jestem kobieciarzem, który zrywa z jedną dziewczyną i od razu zakochuje się w drugiej. To zdarzyło się pierwszy raz. Ta dziewczyna jest taka wyjątkowa. Pewna siebie, a zarazem nieśmiała. Seksowna, a jednak zadziwia swoją delikatnością. To jest aż nieprawdopodobne. Spojrzałem jeszcze raz na brunetkę, uśmiechnąłem się i zamknąłem oczy.
***Demi***
Obudziłam się sama. Po kilku minutach przezwyciężyłam lenistwo i wstałam. Uśmiechnęłam się dumna z siebie i wyszłam z pokoju. Wpadłam na pomysł by zrobić sobie zdjęcie i wrzucić je na Twittera. Wzięłam aparat i cyk!
Zalogowałam się na portal i zamieściłam zdjęcie z dopiskiem Nothing beats the morning session xx* Postanowiłam zobaczyć co u Biebera, więc weszłam na jego profil. Already today concert on Jamaica! Today you will already hear my new song, I cannot wait until, when you hear my new song! #BelieveTour**. Napisał to godzinę temu. Właśnie! Jaki mamy czas? 11.00. Wow! Czemu czas w szkole też nie może mijać tak szybko?! Ruszyłam w kierunku kuchni, okazało się, że Tomlinson już wstał.
- Dzień dobry. - uśmiechnęłam się i pocałowałam go w policzek, podczas gdy on smażył jajecznicę.
- Dzień dobry, śpiochu. - zaśmiał się
- Ja? Śpioch? - zdziwiłam się.
- Wszyscy już wstali. Poszli zwiedzać, chcieli cię obudzić, ale im nie pozwoliłem. Za słodko spałaś. - puścił do mnie oczko. - Obiecałem im, że się tobą zaopiekuję.
- Przepraszam, przeze mnie nie poszedłeś. - naprawdę poczułam się głupio.
- Nic się nie stało. - zaśmiał się delikatnie i pochylił się. - Szczerze mówiąc wolę spędzać czas z tobą w domu. Tylko nikomu nie mów. - położył palec na moich ustach.
- Słowo harcerza. Dobra, to co robimy? - oparłam się o blat.
- Co powiesz na ciasto? - pokazał białe ząbki, co odwzajemniłam. Nie otrzymał odpowiedzi, po prostu zaczęłam wyjmować potrzebne składniki. Zaczęliśmy robić to, co trzeba, gdy wpadłam na szatański plan. Wzięłam mąkę i sypnęłam ją na Tomlinsona. Gdy zobaczyłam, że ma biały nos zaczęłam się śmiać, a on patrzył na mnie. Śmiałabym się dalej gdyby nie to, że po chwili również byłam cała biała.
- Chcesz wojny? To masz. - wzięłam jajka i je rzuciłam w stronę bruneta, który nie zdążył zrobić uniku.
- Teraz będę smutny. - spuścił głowę i udawał, że płacze. - Albo nie... - udawał, że myśli. - Chodź, przytul Toomo. - wyciągnął ręce w moim kierunku, a ja zaczęłam uciekać.
- Nie, błagam! Louis! - pobiegłam na górę, weszłam do jakiegoś pokoju i zamknęłam drzwi.
- I tak cię znajdę. - zaśpiewał gdy był przy pokoju, w którym się znajdowałam. - A wiesz, że jak to zrobię, to będzie z tobą źle. - podbiegłam do szafy i się w niej schowałam. Lou otworzył drzwi i rozpoczął szukanie mojej osoby.
- Teraz mi nie uciekniesz. - ujrzałam jego łobuzerski uśmieszek gdy mnie zobaczył. Wziął mnie na ręce i położył na łóżku. Chwilę później zrobił coś, czego w ogóle się nie spodziewałam.
***Louis***
Byłem cały w mące i jajkach, jednak musiałem się zemścić na Demi. Od początku wiedziałem, gdzie jest. Wszedłem do mojego pokoju, pochodziłem trochę i otworzyłem szafę.
- Już mi nie uciekniesz. - posłałem jej łobuzerski uśmiech, wziąłem na ręce i położyłem na łóżku. Spojrzałem w jej oczy i... zacząłem łaskotać. Płakała ze śmiechu, przez co i ja się śmiałem. Po jakiś pięciu minutach przekręciła nas tak, że to ja byłem na dole.
- I co teraz zrobisz? - łobuzersko na mnie spojrzała. Zaczęła się do mnie zbliżać i już po chwili czułem jej malinowe usta. Jednak po krótkim momencie oderwała się ode mnie.
- Trzeba posprzątać. - spojrzała na mnie. - A ty musisz się umyć. - zaśmiała się targając mi włosy.
- Masz rację. Schodź. - zauważyłem, że wciąż siedzi na mnie. Zeszła i poszła na dół. - Idę się umyć! - zawołałem, gdy wchodziłem do łazienki.
***Demi***
Wzięłam ścierkę i zaczęłam myć blat. Oczywiście najpierw wstawiłam ciasto. Akurat kończyłam sprzątać gdy chłopcy wpadli do domu.
- Dzień dobry! - krzyknął Niall. Podbiegł do mnie i przytulił.
- Stęskniłeś się?
- Nawet nie wiesz jak bardzo. - usłyszałam jego śmiech i się ode mnie odsunął. - A ty jeszcze w rosole. - spojrzał na mnie. - Przecież niedługo idziemy na koncert!
- O kurwa! - krzyknęłam i pobiegłam na górę. Oczywiście po drodze się potknęłam, z czego wszyscy mieli polewkę. Przebrałam się i uczesałam. Jak wyszłam wszyscy byli zachwyceni moim wyglądem. Tommo i Daddy nawet wstali. Zaśmiałam się i zarumieniłam.
- Wyglądasz... - zaczął Zayn. Nie skończył. Chyba nie mógł znaleźć odpowiedniego słowa.
- Chodźmy. - Louis podał mi ramię, żebym je złapała. Tak też zrobiłam. Jak wyszliśmy zobaczyłam czarną limuzynę!
- To po nas? - stanęłam jak wryta.
- No raczej. - mój kuzyn powiedział jakby to była rzecz oczywista. wzruszyłam ramionami i ruszyłam w stronę auta. Malik otworzył mi drzwi i pomógł wsiąść. Podziękowałam mu uśmiechem. W drodze na miejsce   Horanek zachwycał się, że zobaczy Jusa podczas koncertu. Przed halą zrobili nam mnóstwo zdjęć. Mogę się  założyć, że jutro będziemy na okładkach kolorowych pisemek.
- Cześć, Demi. Dawno się nie widzieliśmy. - Kenny podał mi rękę.
- Siemka. Tak jakoś nie mogłam się zebrać, żeby przyjechać. A dzisiaj przywlekli mnie tu ci idioci. - wskazałam na piątkę chłopaków obok mnie. - To Louis, Zayn, Harry, Niall i Liam. - przedstawiłam ich po kolei. - A to Kenny. - podali sobie ręce.
- Wchodźcie, zaraz się zaczyna. - Hamilton przepuścił nas, żebyśmy mogli przejść. Jakiś koleś, którego nigdy nie widziałam zaprowadził nas do garderoby Biebsa. Zapukałam.
- Proszę! - usłyszałam i uchyliłam drzwi.
- Siemka, Jussy! - przytuliłam go.
- Shawty, tęskniłem za tobą. - przyciągnął mnie do siebie jeszcze bardziej. - Niedługo zaczynam. - poinformował mnie.
- Stresujesz się?
- Szczerze? - spojrzał na mnie.
- Nie. Proszę, okłam mnie. - powiedziałam z sarkazmem.
- Odrobinę. Wiesz, w końcu to duża publiczność. A ja jestem tylko nastolatkiem. Co prawda z talentem, urodą i niesamowitym urokiem osobistym.
- No i z wyjątkową skromnością. - Zaśmialiśmy się.
- Cześć, chłopaki. - przybił każdemu żółwika.
- Za dziesięć minut zaczynamy! - usłyszeliśmy z głośników.
- Masz mi tego nie spieprzyć, bo cię zajebię, jasne? - zaśmiałam się wychodząc.
- Nie musisz się o to martwić. - Poszliśmy za kulisy i czekaliśmy na show. Justin zaczął o czasie. Było wyjątkowo dużo polskich flag. Zaśpiewał Baby, Boyfriend, As Long As You Love Me, All Around The World i wybrał One Less Lonly Girl. Okazała się polką.
- A teraz chciałbym poprosić na scenę kogoś, kto jest dla mnie bardzo ważny. Demi, chodź tu do nas. - tancerze zaprowadzili mnie na scenę. - Be Alright jest dla wszystkich Beliebers, które miały problemy z okaleczaniem się, nie akceptowaniem siebie lub chęci popełnienia samobójstwa. Jednak dzisiaj chciałbym zadedykować mojej przyjaciółce. - Bieber zaczął śpiewać trzymając mnie za rękę. Piosenka jest naprawdę niesamowita.
- Nie płacz. - szepnął mi do ucha gdy uroniłam kilka łez. Jak skończył powiedział:
- Mam nadzieję, że wam się podobało. A teraz druga niespodzianka. - przestał na chwilę mówić, żeby podnieść napięcie. - Demi Williams zaśpiewa nam piosenkę swojego autorstwa. It's Not Too Late. - wszyscy zaczęli klaskać, a ja zamarłam.
•••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
* Nie ma to jak poranna sesja xx
** Już dziś koncert na jamajce! Nie mogę się doczekać, gdy usłyszycie moją nową piosenkę! #BelieveTour

Witajcie! Jak zwykle zajebisty nudny, głupi i bezsensowny rozdział.
Mam jeszcze kilka spraw organizacyjnych. Mianowicie:
1. Zastanawiam się czy nie założyć bohaterom Facebooka.
2. Piszę jeszcze jedno opowiadanie, ale nie jestem pewna czy je udostępnić teraz, czy po zakończeniu tego opowiadania. Jeśli teraz, to tutaj notki dodawałabym rzadziej.
3. Pytajcie bohaterów na asku. Jak na razie nikt tego nie robi i zastanawiam się czy go nie usunąć.
4. Komentujcie, to naprawdę mi pomaga. Wtedy wiem, że ktoś to czyta i czeka na kolejny rozdział.
5. Piszcie do mnie na GG. Naprawdę chciałabym Was lepiej poznać, dowiedzieć się kto czyta moje opowiadanie.
6. Odpowiadajcie w ankiecie, to bardzo ważne!
7. Serdecznie zapraszam do lajkowania i udziału w konkursie na stronce, na której jestem adminką: https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=168793329947335&id=150704675089534
8. Zastanawiam się nad połączeniem imon (np. Zayn i Perrie to Zerrie) Demi i Louisa, Demi i Justina, Demi i Zayna oraz Demi i Josha. Jakbyście mieli jakieś pomysły - piszcie. Będę wdzięczna.
9. Przepraszam, że tak późno dodaję, ale chyba nie dam rady tak często dodawać rozdziałów.

Za wszystkie błędy przepraszam.
Dziękuję, Kocham Was! xx

niedziela, 5 maja 2013

Imaginy z gifami [cz. 1]


1. Harry: [T.I]...
Ty: Tak, Harry?
Harry: Dasz mi swój numer?
Ty: Nie.
Harry: No, ale proszę!!!!!!
Ty: No dobrze.
Harry: Jest! Jest! Jest!

2. *Jesteś z Liamem z sklepie zoologicznym.*
Liam: O, ja chcę tego pieska.
Ty: Nie, nie będzie żadnego pieska.
Liam: Żartujesz?
Ty: Nie.
Liam: Jak to?
Ty: Za to w domu coś dostaniesz *mrugnęłaś do niego*
Liam: 

3. Ty: Zayn, kto w przyszłości zostanie twoją żoną?
Zayn: 
Ty: Ha, ha, ha! Dopiero jak pies zacznie mówić!
Zayn: Powtarzaj za mną, a wszyscy będą szczęśliwi...

4. Ty: To co, idziemy do ciebie oglądać film?
Zayn: Ta, jasne. Będziemy oglądać film...

5. Ty: Kochanie, mogę zjeść twoje frytki?
Niall: 
Ty: W nocy ci to wynagrodzę...
Niall: To ja w ogóle miałem jakieś frytki?
6. Ty: Justin, czy ty mnie kiedyś podglądałeś?
Justin:
Ty: Ale, że co?! Zboczuchu!
Justin:

•••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
Witajcie!
Pomyślałam, że wynagrodzę Wam jakoś, że tak długo mnie nie było i dodałam Imaginy z gifami. Być może dodam więcej.
Kocham was i pozdrawiam! xx

Rozdział 7 - Josh

***Zayn***
Wstałem bardzo wcześnie, bo o 8.00. Zszedłem po cichu na dół, żeby nikogo nie obudzić. Poszedłem do salonu, a tam co?! Demi śpi wtulona w tego idiotę! Kurwa! Jak oni mogli mi to zrobić?! Nie będę zwracać na nich uwagi. Dziewczyna uśmiechnęła się przez sen. Dobra, kogo ja próbuję oszukać?! Nie mogę! To boli, cholernie boli! To ja powinienem być na jego miejscu. Poszedłem do kuchni i otworzyłem lodówkę. Tak, moje podejrzenia okazały się trafne. Trzeba jechać do sklepu. Zrobimy to później. Wziąłem wodę i nalałem do szklanki. Napiłem się. Zobaczyłem, że podchodzi do mnie Liam.
- Ładnie razem wyglądają, nie uważasz?
- Tak, zajebiście  - odpowiedziałem ze złością.
- Co jest?
- Nie, nic - nikt nie może się o tym dowiedzieć. Przynajmniej na razie.
- W końcu się dowiem. - zmrużył oczy.
- Jasne, jasne. - gdy to rzekłem poszedłem do swojego pokoju. Chwilę później odpłynąłem w krainę Morfeusza.
***Demi***
Obudziłam się w ramionach Louisa. Nie powiem, całkiem miło. On uśmiechnął się do mnie.
- Dzień dobry.
- Dzień dobry. Jak się spało?
- Wspaniale, a tobie?
- Też. - Wstałam i poszłam do kuchni. Daddy uśmiechnął się tajemniczo.
- Co? - spytałam nie wiedząc o co chodzi.
- Słodko razem wyglądacie.
 - Dzięki - powiedziałam rumieniąc się.
- Nie ma za co - zaśmiał się.
 - Co dzisiaj robimy?
- Centrum handlowe, kino, park, ZOO, basen, wesołe miasteczko. Do wyboru do koloru.
- Ok, idę się przebrać, a potem obudzę chłopaków.
- Pomóc ci?
- Nie, już nawet mam pomysł jak to zrobię. - uśmiechnęłam się złośliwie. Poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic i poszłam do garderoby. Swoją drogą cały czas nie mogę uwierzyć, że ją mam! W każdym razie weszłam tam i szukałam zestawu około dziesięć minut. Postawiłam na morskie szorty, białą bluzkę z ustami, trampki z Wielką Brytanią, czarne okulary przeciwsłoneczne i prawą połówkę bransoletki. 
 Drugą ma Jus. Czas ich obudzić. Niall. Weszłam do jego pokoju i wskoczyłam na łóżko.
- Czego? - powiedział śpiący.
- Wstawaj, szkoda tak pięknego dnia!
- Jeszcze pięć minut, mamo. – mruknął przewracając się na drugi bok.
- Ok, w takim razie sama będę musiała zjeść śniadanie.
- Śniadanie?! Gdzie?! Co?! Jak?! – spadł z łóżka. Wziął mnie na ręce i zaniósł do kuchni. – Mówiłaś o czymś?
- Debil – zaśmiałam się.
- Ej, ranisz – udawał, że płacze.
- Przepraszam, nie chciałam cię zranić.
- Wybaczę ci pod warunkiem, że zrobisz mi coś dobrego – dosyć dziwnie na niego spojrzałam.  Poczułam jak ktoś całuje mnie w policzek.
- Twoja kuzynka jest zboczona.
- A co takiego zrobiła? – zapytał z poranną chrypką.
- Powiedziałem, żeby zrobiła mi coś dobrego, a ona dziwnie się na mnie popatrzyła. – Harry wybuchł śmiechem.
- Dobra, to ja pójdę obudzić Bad Boy’a! – ruszyłam w kierunku drzwi chłopaka.
- Demi, Demi – szeptał przez sen.
- Wstawaj – powiedziałam takim samym tonem jak on do jego ucha.
- Co?
- Śniadanie już zrobione.
- Ok, zaraz wstanę. – rzekł gdy już zamykałam drzwi.
- I jak? – uśmiechnął się Irish Boy
- Powiedział, że zaraz wstanie.
- Dobra, to co dziś robimy? – usłyszałam za sobą głos Malika.
- Centrum handlowe. – zdecydował marchewkowy.
- Tak, tak, tak! – zaczęłam skakać i klaskać w ręce. Chłopcy zaczęli tarzać się po podłodze ze śmiechu.
- Za godzinę zbiórka na dole! – zarządził Horan. Postanowiłam zrobić wszystkim śniadanie. Naleśniki a’la Demi Williams! Chłopcom bardzo zasmakowały za pierwszym razem,  więc i teraz się ucieszyli. Po posiłku wsiedliśmy do auta, włączyliśmy radio i usłyszeliśmy wywiad z Justinem:
- Słyszałam o nowej piosence. Możesz nam o niej opowiedzieć?
- Jest ona dedykowana wszystkim Beliebers z myślami samobójczymi, jednak szczególnie chciałbym zadedykować ją Demi.
- Właśnie. Demi Williams. Wiele osób twierdzi, że jesteście parą, to prawda?
- Nie, jesteśmy przyjaciółmi.
- Jednak widzieliśmy kilka zdjęć na których się całujecie.
- A to… - zaśmiał się – Nie, to nic takiego. Robimy to tylko dla zgrywy. Mina ludzi jest bezcenna. Na przykład w supermarkecie powiedziałem „najlepsi przyjaciele na zawsze” i ją pocałowałem. Zobaczyłem sześcioletnią dziewczynkę. Jej mina? Nie do opisania! – na samo wspomnienie tego się uśmiechnęłam.
- Macie bransoletki przyjaźni.
- Tak, to dwie połówki serca. Dems ma prawą. W przyszłości chciałem wytatuować sobie jej imię – zdziwiłam się. Nigdy o tym nie rozmawialiśmy. Będę musiała się nad tym zastanowić.
- Przed państwem Justin Bieber. Dziękuję za wywiad.
- To ja dziękuję, że mogłem tu przyjechać. – Lokers wyłączył radio. Banda spojrzała na mnie.
- Co?
- To z szestolatką to prawda?
- No raczej. Juju nigdy nie kłamie.  – przez resztę drogi się nie odzywałam. Weszłam do galerii. Jaka ona wielka! Reszta podeszła do mnie i zaprowadziła do jakiegoś sklepu. Boskie ciuchy! Wzięłam kilka rzeczy i weszłam do przymierzalni. Założyłam pierwszą bluzkę i wyszłam.
- I jak?
- Bierz ją – usłyszałam. Weszłam z powrotem i zdjęłam koszulkę. 

Zaczęłam wkładać czerwoną sukienkę, jednak  zobaczyłam, że jest w niej zamek.
- Może mi ktoś pomóc?
- Tak, już idę – zobaczyłam Lou. – W czym ci pomóc?
- Zapniesz? – chłopak podszedł do mnie i zaczął robić to, o co go poprosiłam.
- Wyglądasz cudownie. Musisz ją kupić - zaczęłam przeglądać się w lustrze.
- Nie, źle na mnie leży.
- Żartujesz? – objął mnie od tyłu. – Wyglądasz idealnie.
***Louis***
Demi wyglądała naprawdę cudownie, jak anioł. Oczywiście zaczęła zaprzeczać. Chciałem jej pokazać, co ja widzę. Obróciłem ją i objąłem od tyłu.
- Zobacz, idealnie podkreśla twoją talię – przejechałem dłonią po miejscu, o którym mówiłem. – kolor pasuje do twoich oczu, a całość wygląda niesamowicie. – obróciłem dziewczynę w swoją stronę i spojrzałem na usta. – Jesteś piękna – wymsknęło mi się.
- Dzięki. – zarumieniła się, więc spuściła głowę.
- To urocze. – podniosłem jej podbródek. Spojrzałem w jej oczy. Zacząłem się powoli zbliżać, chciałem zobaczyć czy ona tego chce. Po chwili delikatnie ją pocałowałem. Odwzajemniła ten gest, więc go pogłębiłem. Jej usta smakowały tak idealnie. Po chwili usłyszeliśmy jak zasłona przebieralni się odsunęła, chciałem, żeby ktokolwiek tam stał zobaczył to. Jednak po chwili musieliśmy to zakończyć. Odsunąłem ją od siebie i się uśmiechnąłem. Spojrzałem w stronę ktosia, który stał w wejściu. Chłopaki. Zaśmiałem się i złapałem dziewczynę za rękę, ona znowu się zarumieniła i spuściła wzrok.
- Ty miałeś jej zapiąć tą sukienkę, a nie od razu odpinać. – zaśmiał się Styles. Wyszliśmy z przebieralni i poczułem na sobie wzrok Malika. Uśmiechnąłem się zwycięsko. Chodziliśmy jeszcze po sklepach. Dems chciała sama nosić torby, ale jako dżentelmen nie pozwoliłem jej na to. Rozmawialiśmy i się śmialiśmy. Nagle usłyszałem czyjś głos:
- Demi? – przed nami stał jakiś osiemnastolatek.
***Demi***
- Josh? – przytuliłam go. – Kopę lat, dosłownie! Co ty tu robisz?
- Mieszkam, a ty?
- Przyjechałam na wakacje. Jak żyjesz? – cały czas nie mogłam uwierzyć, że stoi przede mną.
- Dobrze. A ty?
- Całkiem nieźle. – odwróciłam się do zdezorientowanych chłopaków. – To Josh, mój stary kumpel. Może do nas wpaść? – zrobiłam słodkie oczka.
- Pewnie. – uśmiechnął się Hazza.
- To Harry, Liam, Louis, Niall i Zayn. – pokazywałam po kolei. – Chodź. – pociągnęłam go za rękę. W drodze do domu bardzo dużo gadali. Wydaje mi się, że się polubili.
- Wow! – powiedział gdy wszedł do naszej willi. Tomlinson poszedł do mojego pokoju i zostawił tam torby. Zrobiłam wszystkim kawę i usiedliśmy w salonie.
- Skąd się znacie? – zapytał Loczek.
- Długa historia. – zaśmiał się szatyn.
- Mamy dużo czasu. – Liam spojrzał na zegarek.
- W skrócie to Demi zabrała mi foremkę w piaskownicy, już nigdy jej nie odzyskałem. – robił smutną minkę. – Co ty z nią zrobiłaś? – spojrzał na mnie.
- Gdzieś powinna być. – wstałam i poszłam jej szukać.
***Josh***
Gdy zobaczyłem Demi byłem bardzo zaskoczony. Ostatnią osobą której się tu spodziewałem była właśnie ona. Ucieszyłem się gdy ją ujrzałem. Wyładniała, nawet bardzo. Chciałbym cofnąć czas, poczekać. Nie uważam, że to był błąd, ale chciałbym jej to powiedzieć jakoś inaczej. Mam nadzieję, że odnowimy kontakty i będzie jak dawniej. Gdy kuzyn dziewczyny zapytał skąd się znamy od razu się uśmiechnąłem.
- Dlaczego przestaliście się spotykać?
- Powiedziałem, że ją kocham. – spuściłem wzrok. -  Chciałbym odnowić kontakty. Mam nadzieję, że mi się to uda. – spojrzałem na mulata i paskowatego. Patrzyli na mnie jakoś dziwnie. Jakby z zawiścią. Trudno, będą musieli przeżyć.
- Czemu jesteś na Jamajce?
- Studiuję prawo. – wszyscy spojrzeli na mnie z podziwem. – Nie wyglądam?
- Nie. Co robisz w wolnym czasie?
- Jeżdżę na desce i motorze. – kuzyn Demi chciał jeszcze coś powiedzieć, jednak dziewczyna weszła do pokoju z foremką! Podała mi ją, a ja się zaśmiałem. Po chwili patrzenia na zabawkę schowałem ją. Jeszcze chwilę pogadaliśmy i musiałem wrócić do domu. Oczywiście wymieniliśmy się numerami. Będę musiał do niej zadzwonić.
***Demi***
Już 19.30! O 20.00 przyjeżdża Justin!
- Ej, chłopaki Jussy niedługo przyjeżdża! Muszę się ogarnąć! – wstałam i pobiegłam na górę. O mało się nie zabiłam, ale czego nie robi się dla ładnego wyglądu. Przebrałam się i związałam włosy w kok.
Nie malowałam się, chciałam wyglądać naturalnie.
- Kochanie! – usłyszałam jak ktoś wchodzi do pokoju. Odwróciłam się.
- Justin! – rzuciłam mu się na szyję. On podniósł mnie i nami zakręcił. – Tęskniłam.
- Ja bardziej. – postawił nas. -Jutro idziemy na koncert.
- Czyj?
- Najlepszego, najprzystojniejszego, najsłodszego i najfajniejszego piosenkarza na świecie.
- Cody Simpson?
- Nie.
- Bruno Mars?
- Nie-e.
- Michel Musso?
- Chyba się obrażę.
- Justin Timberlake?
- Blisko.
- Justin Bieber?
- Tak! – zaklaskał w dłonie.
- O mój boże! Ja go kocham, jutro spełni się moje marzenie. – zaczęłam udawać, że płaczę ze szczęścia.
- Czy ty śmiejesz się z moich Beliebers? – pokiwał palcem
- Jakżebym mogła śmiać się z mojej rodziny?
- Jesteś Belieber? I ja nic nie wiem? – zaczął mnie łaskotać.
- Justin, proszę! Puść mnie! Błagam! – płakałam ze śmiechu. Po jakiś piętnastu minutach weszli chłopcy.
- To nie to na co wygląda. – powiedziałam gdy wszyscy zobaczyli nas w dwuznacznej sytuacji.
- Zabezpieczyliście się? – Harry dziwnie pokiwał brwiami. Zrzuciłam Biebera z siebie.
- Ja pierdole, jaki zboczeniec! – walnęłam facepalma.
- Nie przeklinaj, bo to kurwa w chuj nie ładnie. – dostałam w ramię od Jusa.
- Debil! – zaczęłam go dla zgrywy wyzywać.
- Głupek!
- Sukinsyn!
- Suka!
- Skurwysyn!
- Kocham cię.
- Aww, a ja ciebie. – przytuliłam go.
- Nie ogarniam was. – Nialler pokręcił głową z politowaniem.
- Kochanie, nas się nie ogarnia. Nas się kocha. – mrugnęłam do niego. – A co ja jutro założę? – przypomniałam sobie o koncercie. Zaczęłam biegać po pokoju jak pojebana i rozrzucać moje ubrania.
- Podoba mi się. – powiedział Justin trzymając moje czarne stringi, które wcześniej były na jego głowie. – Musisz mi się kiedyś w nich pokazać.
- Mocno cię główka boli? – wyrwałam mu bieliznę.
- Trochę. – dotknął miejsca, o którym wcześniej mówiłam.
- Gdzie dzisiaj nocujesz?
- No wiesz… - podrapał się po karku. – pomyślałem, że nie obrazilibyście się gdybym u was przez jakiś czas mieszkał. – spojrzałam na chłopaków. Uśmiechnęli się.
- Będziesz spał ze mną. – ziewnęłam.
- Chodź, idziemy spać. – zaśmiał się. Prawie wszyscy wyszli, w pokoju zostałam tylko ja i Justin.
- Idę się przebrać. – wzięłam moją jakże sweetaśną piżamkę i zniknęłam za drzwiami łazienki.
- Może ci pomóc? – usłyszałam męski głos.
- Nie, dzięki. Poradzę sobie. – wzięłam prysznic, umyłam zęby, przebrałam się i wyszłam. Po chwili Jus poszedł tam gdzie ja. Pół godziny później już był przebrany. Położyłam się na łóżku i wtuliłam w przyjaciela.
- Dobranoc.
- Dobranoc. – Jutro zapowiada się super dzień, już niedługo spałam.
••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
Witam!
Bardzo, bardzo, bardzo przepraszam, że tak długo, ale byłam w miejscu, gdzie nie było internetu. Mam nadzieję, że się podoba i nadal czytacie mojego bloga. Zapraszam do komentowania. A co do Josha - jest już w bohaterach (http://stay-with-me-always-and-forever.blogspot.com/2013/04/bochaterzy.html)
Kocham was i pozdrawiam! xx