niedziela, 4 sierpnia 2013

Rozdział 15 - Dziwka

***Demi***
Skończyłam wypełniać papiery i postanowiłam zmienić username na Twitterze.
- Co tam porabiasz? – Louis oparł głowę o moje ramię i splótł nasze palce, gdy ja patrzyłam na ekran swojej komórki.
- Mam zamiar zmienić username.
- Na...?
- @ddlovato.
- czemu akurat tak? – zmarszczył brwi.
- Demetria Devonne Lovato.
- A nie lepiej brzmiałoby Demetria Devonne Tomlinson? – zarumieniłam się i spuściłam głowę. Tommo podniósł mój podbródek i poczułam jego usta na swoich.
- Słodko się rumienisz. – uśmiechnął się.
- Nie prawda, wyglądam wtedy okropnie.
- A dinozaury nadal istnieją. – wywrócił oczami.
- Być może. – zaśmiałam się wstając z łóżka i odkładając telefon na szafkę.
- Co powiesz na spacer? – objął mnie od tyłu i pocałował w szyję.
- We dwoje?
- Mhm. – zamruczał cały czas nie odrywając się od mojej szyi.
- Z przyjemnością.
- Świetnie. – puścił mnie. – Za piętnaście minut na dole.
- Ok. – powiedziałam, gdy już wychodził. przebrałam się i zeszłam do salonu. 
Na dole byli wszyscy, oprócz mojego chłopaka.
- Wybierasz się gdzieś? – zapytał siedzący na kanapie Zayn.
- Na spacer…
- Ze mną. – dokończył Lou stając obok mnie.
- W takim razie do zobaczenia. – uśmiechnął się Malik, co oczywiście niemal od razu odwzajemniłam.
- Pa, chłopaki! – krzyknęliśmy już wychodząc z domu. Mam nadzieję, że to będzie udany spacer.
***Louis***
Szliśmy powoli, w ciszy. Nie była ona krępująca, wręcz przeciwnie. Miła. Dobrze czasem oderwać się od tego zgiełku i spokojnie pospacerować. Chciałem złapać ją za rękę, ale bałem się, że nie będzie tego chciała. W końcu są tutaj obcy ludzie. Wszyscy by się dowiedzieli o naszym związku. Co prawda i tak miałem o tym powiedzieć, o tym w wywiadzie, ale może woli tego jeszcze nie ujawniać? Widocznie widziała, że się waham, bo wzięła moją rękę i lekko ją uścisnęła. Szeroko się uśmiechnąłem i szliśmy dalej.
- Kocham cię. – szepnąłem jej do ucha i pocałowałem zaraz nad jego płatkiem.
- Ja ciebie bardziej.
- Zrobiłaś to.
- Co?
- Powiedziałaś, że mnie kochasz. - Zatrzymaliśmy się i ją pocałowałem, co ona odwzajemniła. Oplotłem rękami jej biodra i przysunąłem bliżej siebie. Uśmiechnęła się. Nie wiem, ile minęło. Pięć, dziesięć, może piętnaście minut, zanim się od siebie odsunęliśmy. Spojrzałem w jej piękne, brązowe oczy jeszcze raz pocałowałem, tym razem delikatnie. Gdy skończyliśmy objąłem ją ramieniem, a ona od razu się we mnie wtuliła.
- O mój boże, to on! – usłyszałem za sobą, jednak to zignorowałem.
- To mój przyszły mąż!
- Louis! – wtedy odwróciłem i uśmiech zagościł na mojej twarzy. Zobaczyłem małą grupkę dziewczyn. Moje Directioners. – Możemy się na chwilę zatrzymać?
- Pewnie. – pocałowała mój policzek i odeszła jakieś dwadzieścia metrów ode mnie.
- Cześć, dziewczyny. Co tam u was?
- Kochamy cię.
- Jesteś najlepszy.
- Wyjdziesz za mnie? – to są rzeczy, które słyszę na co dzień, ale za każdym razem robi mi się ciepło w środku. Podpisałem kartki i porobiłem sobie z nimi zdjęcia. Miałem już iść do Demi, ale zobaczyłem, że jej nigdzie nie ma. Co się stało? Naprawdę się przestraszyłem.
***Demi***
Nie czułam zazdrości kiedy Tomlinson robił sobie zdjęcie z ładną blondynką. Wiem, że kocha tylko mnie.
- To ty przyszłaś z Louisem? – za mną stała niewysoka dziewczyna, z czarnymi włosami.
- Tak. Coś się stało? – ciepło się uśmiechnęłam.
- Zostaw go w spokoju. Myślisz, że jak się z nim prześpisz to zrobisz karierę? To grubo się mylisz. Może on jest zaślepiony miłością, ale ja nie. Wszystko widzę. Jesteś zwykłą, tanią dziwką. – powiedziała. Łzy napłynęły mi do oczu, jednak wiedziałam, że nie mogę tu płakać. – Co? Jeszcze będziesz tu ryczała? To ci nie pomoże. Powiem to ostatni raz. Odpierdol się od niego. – odeszła, a ja szybko skierowałam się do domu. To jest jedna z najgorszych rzeczy, jakie usłyszałam. Jak już dotarłam pobiegłam do mojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam głośno płakać. Nawet się nie spostrzegłam gdy ktoś położył się obok mnie.
- Nie płacz. – przemówił bardzo dobrze znany mi głos. – Nie warto.
- Zayn… - wtuliłam się w niego.
- Cichutko. – słyszałam, że sam ledwo powstrzymywał łzy. – Co się stało?
- Louis, on… - załamał mi się głos.
- Co zrobił? Zabiję go.
- On nic. Spotkaliśmy fanki i jedna z nich powiedziała, że mam go zostawić w spokoju, bo nie załatwię sobie kariery, jeśli się z nim prześpię. I nazwała mnie… - wiedziałam, że jak to usłyszy mocno się wkurzy.
- Jak?
- Nazwała mnie dziwką. – po jego policzku spłynęła łza, jednak się ogarnął i mocniej mnie przytulił.
- Zayn… - szepnęłam.
- Hm? – mruknął pytająco.
- Dlaczego płaczesz?
- Bo płacze najważniejsza osoba w moim życiu. – musiałam mocno się wysilić, żeby go usłyszeć.
- Proszę, nie zaczynaj. – wiedziałam, że tym go ranię. Ale tak będzie lepiej. Dla wszystkich.
- Nie martw się. Nie mam zamiaru cię pocałować. – smutno się zaśmiał. – Wybrałaś jego i ja to szanuję. Najważniejsze jest, żebyś była szczęśliwa.
- A twoje szczęście?
- Ja jestem na drugim miejscu.
- Nie prawda. Twoje szczęście jest tak samo ważne.
- Tak w ogóle to gdzie jest Louis? – odsunął mnie od siebie i zmarszczył brwi. Chyba chciał skończyć ten temat, zresztą ja też.
- Pewnie jeszcze z fankami.
- Już lepiej? – odezwał się po chwili ciszy.
- Tak, dziękuję.
- Nie przejmuj się tym. Wiesz kim jestem dla niektórych?
- Kim?
- Terrorystą. - odparł smutno.
- Jak? Przecież jesteś taki miły i kochany. – pocałowałam go w policzek. Już chciał odpowiedzieć, ale jego telefon zaczął dzwonić.
- Halo? - głos po drugiej stronie powiedział, coś, czego ja nie zrozumiałam. - Tak, jest tutaj. Bezpieczna. - rozłączył się.
- Kto to był?
- Lou. Martwi się. Niedługo będzie.
- Ok. - westchnęłam.
- Mam jeszcze z tobą zostać?
- Nie musisz i tak dużo zrobiłeś. Dziękuję. - puścił mi oczko i już po chwili byłam sama.
Wzięłam Pierwszą część "Słodkich Kłamstewek" i zaczęłam czytać.

Wyobraź sobie wakacje kilka lat temu., między siódmą, a ósmą klasą. Jesteś opalona, bo cały czas wylegujesz się na kamiennym brzegu basenu, masz na sobie nowe dresy marki Juicy (pamiętasz, jak wszyscy je nosili?), a w głowie ci tylko chłopak z innej podstawówki, w którym zabujałaś się i którego imienia nie wymienimy, ale powiemy tylko, że pakuje dżinsy w sklepie Ambercrombie w centrum fandlowym. Jesz płatki czekoladowe, dokładnie tak, jak lubisz - rozciapane w chudym mleku - i widzisz twarz dziewczyny na zdjęciu w gazecie. ZAGINĘŁA. Jest ładna - pewnie ładniejsza od ciebie - i ma w oczach coś zadziornego. Myślisz sobie: "Hmm, może ona też lubi płatki rozciapane w mleku". I założyłabyś się, że i ona uważałaby tego chłopaka z Ambercrombie za ciacho. Zastanawiasz się, jak ktoś tak... no cóż, tak podobny do ciebie mógł zaginąć. Wydawało ci się, że w rubryce "Poszukiwani" kończą tylko uczestniczki konkursów piękności. Okazuje się, że nie tylko.*

Usłyszałam pukanie.
- Proszę. - powiedziałam, na tyle głośno by ktoś po drugiej stronie usłyszał i zamknęłam książkę.
- Wszystko dobrze? - drzwi otworzyły się, a zza nich wyjrzała głowa zmartwionego Louisa.
- Tak. Wejdź. - zrobiłam mu miejsce na łóżku, by mógł usiąść.
- Co się stało?
- Nic wielkiego.
- Na pewno?
- Tak, na pewno. - porozmawialiśmy jeszcze piętnaście minut, gdy...
- Obiad! - Hazza uznał, że tym razem to on będzie gotował, bo "i tak już dużo robię w tym domu". Usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy jeść. Posiłek spędziliśmy w przyjemnej atmosferze. Rozmawialiśmy o tym, kiedy odniesiemy papiery do urzędu. W końcu kiedyś trzeba będzie to zrobić. Skończyłam jeść, gdy usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
- Otworzę. - powiedziałam do pozostałej szóstki chłopaków i poszłam w stronę dźwięku. Uchyliłam brązowy prostokąt i zobaczyłam ładną, drobną brunetkę.
- Cześć, jestem Eleanor. Jest Louis?
~~*~~
* fragment książki "Pretty Little Lirias: Kłamczuchy".

Cześć!
Udało mi się to napisać na działce. Mam nadzieję, że Was nie zawiodłam i jakoś da się to przeczytać.
I jest jeszcze jedna sprawa! Ostatnio zauważyłam, że PRZESTALIŚCIE KOMENTOWAĆ. Pierwsze rozdziały miały po 4-6 komentarzy, a ostatni tylko 1, więc...
2 komentarze = następny rozdział

3 komentarze:

  1. Naprawdę świetny rozdział. Nie mogę się doczekać następnego. A komentarzami to się nie przejmuj teraz wakacje to dużo osób wyjeżdża i nie ma netu. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny! Czekam na nexta :))

    OdpowiedzUsuń
  3. superowy kocham to opowiadanie i cb <3333 ;********* pisz dalej :)

    OdpowiedzUsuń