KOMENTARZ = SZACUNEK DLA AUTORA
***Demi***
- Nie wygląda to aż tak źle. - mówiłam bardziej do siebie.***Demi***
- A skąd to wiesz?
- Kiedyś chciałam zostać pielęgniarką.
- I co się stało?
- Okaleczanie się stało.
- Przepraszam. - spuścił wzrok.
- Nic się nie stało. - cały czas podziwiał podłogę. - Spójrz na mnie. - lekko go pocałowałam i wróciłam do oglądania jego łuku brwiowego. - Nie trzeba będzie szyć. Chyba. - ostatnie słowo dodałam po chwili namysłu. Opatrzyłam ranę i zeszłam z jego kolan. Powędrowaliśmy na dół trzymając się za ręce.
- Nieźle go sprałeś, stary. - Justin przybił z Louisem żółwika. - Należało mu się. - I wtedy sobie przypomniałam.
Gdy Josh go uderzył od razu upadł na ziemię,
jednak szybko się podniósł i oddał mu ze zdwojoną siłą. Tym razem to Smith się
zatoczył i wylądował na zimnym podłożu. Momentalnie przewrócił się tak, że leżał na plecach, więc Lou wpadł na jakże genialny pomysł. Usiadł na nim i zaczął go okładać pięściami po twarzy, jednak po chwili role się zamieniły. Dopiero wtedy odzyskałam umiejętność trzeźwego myślenia i podbiegłam do chłopaków. Próbowałam ich rozdzielić, ale Josh skutecznie mnie odepchnął. Gdyby nie reszta na pewno bym upadła.
- Nie waż się dotykać mojej dziewczyny! - odwróciliśmy głowy w kierunku, z którego dobiegały te słowa. Wszystko działo się jak na początku. W pewnej chwili zobaczyłam czerwoną ciecz, przez co pisnęłam. W tym samym momencie Harry i Justin do niego podbiegli, a Zayn, Liam i Niall zaprowadzili do domu, żebym na to nie patrzyła.
- Trochę mi go szkoda. - spuściłam wzrok, mimo wszystko się o to obwiniałam.
- Czemu? - Zayn był naprawdę zdezorientowany.
- No wiesz... - podrapałam się w głowę. - Louis złamał mu nos.
- I bardzo dobrze. Nikt nie będzie podnosił ręki na moją ulubioną kuzynkę. - uśmiechnęłam się, jednak po chwili zastanowienia coś sobie uświadomiłam.
- Co? Hazza, przecież ja jestem twoją jedyną kuzynką. - uświadomiłam mu.
- Ale to nie znaczy, że nie ulubioną. - uroczo się uśmiechnął.
- Ok, niech ci będzie. - podniosłam ręce do góry w geście obrony, robiąc przy tym śmieszną minę. Usłyszałam cichy chichot, więc sama nie wytrzymałam i zrobiłam to samo. Po jakimś czasie usiedliśmy i zaczęliśmy oglądać jakąś durną komedię romantyczną. Okazała się jeszcze bardziej nudna, niż myślałam, szybko oddaliśmy się rozmowie. Justin spojrzał na zegarek.
- Jest 16.00, co wy na to, żeby pojechać do studia i coś nagrać?
- Tak, tak, tak! - byli bardzo chętni, żeby zobaczyć jak to oni mówili 'Najlepszą piosenkarkę na świecie w akcji.'
- A co ty na to, kochanie? - zapytał mnie Bieber, przez co mój chłopak spojrzał na niego, jakby chciał go zabić.
- Wiesz... - podrapałam się w tył głowy.
- Oj, no weź.
- Nie, chyba sobie odpuszczę. - przeciągnęłam ostatnią literę w pierwszym słowie.
- Ok, to idziemy! - Louis przerzucił mnie sobie przez ramię, a ja zaczęłam go lekko bić w plecy, żeby mnie puścił. Niestety nie przyniosło to, żadnego skutku. Chwilę później siedzieliśmy w samochodzie, w drodze do studia.
- Masz jakieś piosenki?
- Coś tam mam.
- W takim razie spróbujemy dzisiaj nagrać jedną albo dwie piosenki.
- No dobra. - przez resztę drogi nikt się nie odezwał. Po upływie piętnastu minut stałam już przed miejscem, gdzie nagrywa się muzykę. Weszłam i zobaczyłam... Ushera. Mimo, że przyjaźnię się z Jusem dwa lata nigdy go nie spotkałam.
- Siema, Raymond.
- Siema, Bieber. - przybił z nim 'męską piątkę.' - A kto to? - spojrzał na mnie.
- Demi Williams. - podałam mu rękę.
- A więc to jest ta słynna Demi, o której mi tak dużo mówiłeś? - uniósł jedną brew.
- Tak, właśnie tak. - uśmiechnął się, przez co zobaczyłam jego równe, białe zęby.
- Z tego, co wiem masz niesamowity talent.
- To się jeszcze okaże. - jeszcze chwilkę porozmawialiśmy. Czarnoskóry mężczyzna zaprowadził mnie do studia i pokazał co i jak. Może to dziwne, ale bardzo się denerwowałam, pierwszy raz robiłam coś takiego. Po nagraniu przesłuchaliśmy to i było naprawdę dobrze. Wszyscy zaczęli mi gratulować.
- Mogę zrobić sobie z tobą zdjęcie? - Usher podszedł do mnie pokazując aparat fotograficzny.
- Pewnie, to dla mnie zaszczyt. - uśmiechnęłam się, co niemal od razu odwzajemnił. Podał przedmiot Louisowi, który przez cały czas się szczerzył od ucha do ucha. Oddał piosenkarzowi aparat.
- Dzięki, dzisiaj wrzucę na Twittera. - przytulił mnie. - Masz szansę na naprawdę ogromną karierę, ale musisz mieć pseudonim. - nie wiedziałam o co chodzi, chyba to zobaczył. - Masz za długie nazwisko. Na razie jesteś znana jako 'kuzynka Harry'ego z One Direction'. Musimy to zmienić.
- Nikt o tym nie wie, ale ja... myślałam o zmianie nazwiska. - bardzo się zdziwili, a najbardziej mój kuzyn. - Nie chcę mieć nic wspólnego z przeszłością. Teraz jestem znana jako 'kuzynka Harry'ego z One Direction', a później będę znana jako 'niezrównoważona psychicznie ćpunka'.
- Masz rację. - Styles zastanowił się chwilę. - Tylko co?
- A może Demetria Mendler?
- Nie, nie pasuje do ciebie.
- No to... Devonne Black?
- Nie.
- Mam! - w pewnym momencie wykrzyczał Lou wstając z kanapy, na której wcześniej usiedliśmy. - Demi Lovato.
- To jest... całkiem niezłe. - przytuliłam go. - Kocham cię, Tomlinson. - pocałowałam go.
- Ja ciebie też, Lovato.
- Podoba mi się. Jutro jadę do urzędu i zmienię nazwisko. A na razie muszę to zrobić z username na Twitterze. - mówiąc to wyjęłam telefon i zrobiłam to. Jeszcze jakiś czas pogadaliśmy i musieliśmy już jechać do domu. Gdy dotarliśmy poszłam do swojego pokoju i weszłam na Twittera. Dotrzymał słowa. Zobaczyłam moje zdjęcie z nim z dopiskiem Thank You, @ddlovato. Be the next big star. You have an amazing voice. Zaczęłam piszczeć i skakać po pokoju.
- Co się stało? - przybiegł zdyszany Malik. Widać, że zmęczył się biegiem.
- Widzisz to? - pokazałam mu rzecz, którą się wcześniej tak jarałam.
- Gratulacje, młoda. - uśmiechnął się i mocno mnie przytulił. Pogadaliśmy i musiał się położyć, bo było już późno. - Słodkich snów.
- Śpij dobrze. - odpowiedziałam. Gdy wyszedł przebrałam się i położyłam spać. Byłam naprawdę zmęczona. Uśmiechnęłam się sama do siebie i zgasiłam lampkę nocną, która stała na małej szafce przy łóżku.
- Dobranoc! - krzyknęłam tak, żeby każdy słyszał, otrzymałam odpowiedź od każdego i odpłynęłam do krainy snów.
Strasznie przepraszam, że tak późno. Ale sami wiecie jak to jest... zakupy na obóz i tak dalej.
No w każdym razie wiem, że rozdział jest nudny, ale obiecuję, że w następnym coś będzie się działo.
Bardzo proszę o komentarze - strasznie mnie motywują.
Dziękuję, Kocham Was ♥
- Nie waż się dotykać mojej dziewczyny! - odwróciliśmy głowy w kierunku, z którego dobiegały te słowa. Wszystko działo się jak na początku. W pewnej chwili zobaczyłam czerwoną ciecz, przez co pisnęłam. W tym samym momencie Harry i Justin do niego podbiegli, a Zayn, Liam i Niall zaprowadzili do domu, żebym na to nie patrzyła.
- Trochę mi go szkoda. - spuściłam wzrok, mimo wszystko się o to obwiniałam.
- Czemu? - Zayn był naprawdę zdezorientowany.
- No wiesz... - podrapałam się w głowę. - Louis złamał mu nos.
- I bardzo dobrze. Nikt nie będzie podnosił ręki na moją ulubioną kuzynkę. - uśmiechnęłam się, jednak po chwili zastanowienia coś sobie uświadomiłam.
- Co? Hazza, przecież ja jestem twoją jedyną kuzynką. - uświadomiłam mu.
- Ok, niech ci będzie. - podniosłam ręce do góry w geście obrony, robiąc przy tym śmieszną minę. Usłyszałam cichy chichot, więc sama nie wytrzymałam i zrobiłam to samo. Po jakimś czasie usiedliśmy i zaczęliśmy oglądać jakąś durną komedię romantyczną. Okazała się jeszcze bardziej nudna, niż myślałam, szybko oddaliśmy się rozmowie. Justin spojrzał na zegarek.
- Jest 16.00, co wy na to, żeby pojechać do studia i coś nagrać?
- Tak, tak, tak! - byli bardzo chętni, żeby zobaczyć jak to oni mówili 'Najlepszą piosenkarkę na świecie w akcji.'
- A co ty na to, kochanie? - zapytał mnie Bieber, przez co mój chłopak spojrzał na niego, jakby chciał go zabić.
- Wiesz... - podrapałam się w tył głowy.
- Oj, no weź.
- Nie, chyba sobie odpuszczę. - przeciągnęłam ostatnią literę w pierwszym słowie.
- Ok, to idziemy! - Louis przerzucił mnie sobie przez ramię, a ja zaczęłam go lekko bić w plecy, żeby mnie puścił. Niestety nie przyniosło to, żadnego skutku. Chwilę później siedzieliśmy w samochodzie, w drodze do studia.
- Masz jakieś piosenki?
- Coś tam mam.
- W takim razie spróbujemy dzisiaj nagrać jedną albo dwie piosenki.
- No dobra. - przez resztę drogi nikt się nie odezwał. Po upływie piętnastu minut stałam już przed miejscem, gdzie nagrywa się muzykę. Weszłam i zobaczyłam... Ushera. Mimo, że przyjaźnię się z Jusem dwa lata nigdy go nie spotkałam.
- Siema, Raymond.
- Siema, Bieber. - przybił z nim 'męską piątkę.' - A kto to? - spojrzał na mnie.
- Demi Williams. - podałam mu rękę.
- A więc to jest ta słynna Demi, o której mi tak dużo mówiłeś? - uniósł jedną brew.
- Tak, właśnie tak. - uśmiechnął się, przez co zobaczyłam jego równe, białe zęby.
- Z tego, co wiem masz niesamowity talent.
- To się jeszcze okaże. - jeszcze chwilkę porozmawialiśmy. Czarnoskóry mężczyzna zaprowadził mnie do studia i pokazał co i jak. Może to dziwne, ale bardzo się denerwowałam, pierwszy raz robiłam coś takiego. Po nagraniu przesłuchaliśmy to i było naprawdę dobrze. Wszyscy zaczęli mi gratulować.
- Mogę zrobić sobie z tobą zdjęcie? - Usher podszedł do mnie pokazując aparat fotograficzny.
- Pewnie, to dla mnie zaszczyt. - uśmiechnęłam się, co niemal od razu odwzajemnił. Podał przedmiot Louisowi, który przez cały czas się szczerzył od ucha do ucha. Oddał piosenkarzowi aparat.
- Dzięki, dzisiaj wrzucę na Twittera. - przytulił mnie. - Masz szansę na naprawdę ogromną karierę, ale musisz mieć pseudonim. - nie wiedziałam o co chodzi, chyba to zobaczył. - Masz za długie nazwisko. Na razie jesteś znana jako 'kuzynka Harry'ego z One Direction'. Musimy to zmienić.
- Nikt o tym nie wie, ale ja... myślałam o zmianie nazwiska. - bardzo się zdziwili, a najbardziej mój kuzyn. - Nie chcę mieć nic wspólnego z przeszłością. Teraz jestem znana jako 'kuzynka Harry'ego z One Direction', a później będę znana jako 'niezrównoważona psychicznie ćpunka'.
- Masz rację. - Styles zastanowił się chwilę. - Tylko co?
- A może Demetria Mendler?
- Nie, nie pasuje do ciebie.
- No to... Devonne Black?
- Nie.
- Mam! - w pewnym momencie wykrzyczał Lou wstając z kanapy, na której wcześniej usiedliśmy. - Demi Lovato.
- To jest... całkiem niezłe. - przytuliłam go. - Kocham cię, Tomlinson. - pocałowałam go.
- Ja ciebie też, Lovato.
- Podoba mi się. Jutro jadę do urzędu i zmienię nazwisko. A na razie muszę to zrobić z username na Twitterze. - mówiąc to wyjęłam telefon i zrobiłam to. Jeszcze jakiś czas pogadaliśmy i musieliśmy już jechać do domu. Gdy dotarliśmy poszłam do swojego pokoju i weszłam na Twittera. Dotrzymał słowa. Zobaczyłam moje zdjęcie z nim z dopiskiem Thank You, @ddlovato. Be the next big star. You have an amazing voice. Zaczęłam piszczeć i skakać po pokoju.
- Co się stało? - przybiegł zdyszany Malik. Widać, że zmęczył się biegiem.
- Widzisz to? - pokazałam mu rzecz, którą się wcześniej tak jarałam.
- Gratulacje, młoda. - uśmiechnął się i mocno mnie przytulił. Pogadaliśmy i musiał się położyć, bo było już późno. - Słodkich snów.
- Śpij dobrze. - odpowiedziałam. Gdy wyszedł przebrałam się i położyłam spać. Byłam naprawdę zmęczona. Uśmiechnęłam się sama do siebie i zgasiłam lampkę nocną, która stała na małej szafce przy łóżku.
- Dobranoc! - krzyknęłam tak, żeby każdy słyszał, otrzymałam odpowiedź od każdego i odpłynęłam do krainy snów.
~~*~~
Witajcie!Strasznie przepraszam, że tak późno. Ale sami wiecie jak to jest... zakupy na obóz i tak dalej.
No w każdym razie wiem, że rozdział jest nudny, ale obiecuję, że w następnym coś będzie się działo.
Bardzo proszę o komentarze - strasznie mnie motywują.
Dziękuję, Kocham Was ♥
Cudnee !!! KOCHAM CIE ♥♥ Rozdział jest zudowny !!! :** EXXTRA Good Job ♥♥ Nawet nie wiesz jak się cieszyłam, że dodałaś nn....
OdpowiedzUsuńŚwietny , kiedy nn ?? Nie mogę się doczekać <33
OdpowiedzUsuńCzytałam go już kiedy wstawiłaś ale nadal nie mam słów na to.. :) Jest za cudowny, masz talent.. i po prostu nwm co powiedzieć :) NO EXTRA , życzę weny i 3MAJ SIĘ... ♥♥
OdpowiedzUsuń