niedziela, 7 lipca 2013

Rozdział 14 - Urząd

***Louis***
Wstałem około 10.00 rano. Wszyscy jeszcze spali, więc postanowiłem pójść do Demi. Wszedłem cichutko, żeby jej nie obudzić. Ostrożnie położyłem się obok niej i przejechałem dłonią po jej policzku.
- Jestem z ciebie cholernie dumny. – szepnąłem. – Będziesz niesamowitą piosenkarką, czeka cię ogromna kariera. – wpatrywałem się w nią jeszcze jakiś czas gdy zaczęła otwierać oczy. – Dzień dobry, księżniczko. – uśmiechnąłem się.
- Dzień dobry, królewiczu. A co ty tu robisz?
- Chciałem cię zobaczyć.
- To słodkie. – zarumieniła się.
- Właściwie chciałem o coś zapytać. – zawahałem się. – Może powiedzielibyśmy wszystkim, że jesteśmy razem? – od razu się rozpromieniła i mnie pocałowała. – To znaczyło ‘tak’?
- Tak. – mocno mnie przytuliła.
- Niedługo mamy wywiad. Tam im powiem, że cię kocham.
- Dobra, czas wstawać. – zerwała się z łóżka, poszła do garderoby, wzięła ubrania i skierowała się do łazienki. Po chwili wyszła i udała się do kuchni, poszedłem za nią. Niall jadł już śniadanie, a Justin opierał się o blat. Był przygnębiony.
- Cześć. –pocałowała go w policzek.
- Siemka, shwaty. – niemal natychmiast się uśmiechnął. Podeszła to Horana i zrobiła to samo. – Co chcesz na śniadanie?
- Hmm, omleta. – usiadła na stole i zaczęła machać nogami.
- Już się robi, panno Lovato. – wyjął patelnię i zaczął robić danie, o które poprosiła.
- Nie mogę się do tego przyzwyczaić.
- Minie trochę czasu. – zaśmiał się.
- Co tam, Irish? – zagadałem do chłopaka, który do teraz siedział cicho.
- Nic specjalnego, a tam?
- Świetnie. – puściłem oczko mojej dziewczynie, szeroko się uśmiechnęła.
- Coś się stało? – Bieber spojrzał na nas podejrzliwie.
- Nie, czemu tak sądzisz? – usiadła obok mnie widząc, że jej śniadanie jest już zrobione. – Dziękuję. – ponownie pocałowała Jusa.
- Nie ma za co, młoda. – zaśmiał się. – Ej, dobrze by było, żebyś spróbowała napisać dzisiaj jakieś piosenki.
- Ok, zaraz się za to zabiorę. – powiedziała biorąc kawałek omleta. Po śniadaniu wzięła ołówek, zeszyt i usiadła na kanapie. Zaczęła pisać coś na jednej z kartek i po chwili to śpiewała. 


This is a story that I've never told
I gotta get this off my chest to let it go
I need to take back the light inside you stole
You're a criminal
And you steal like you're a pro.

Wszyscy się jej przyglądali. Zwłaszcza Justin. Uśmiechał się, jak jeszcze nigdy. Tak… z miłością? Nie, to nie możliwe. Przecież oni są przyjaciółmi, a Demi to moja dziewczyna. Zdradza mnie? Nie mogłaby mi tego zrobić.
***Justin***
Tak. Kocham ją. Odkąd pamiętam. Nie. Nie powiem jej tego. Czemu? Przyjaźń. Zniszczę ją. Zniszczę jej związek. Zniszczę wszystko, więc muszę się zadowolić przyjaźnią. Czy chciałbym, żeby wiedziała? Oczywiście, że tak. Jest dla mnie wszystkim. Powietrzem. Gdyby chciała, żebym zostawił karierę, zrobiłbym to bez wahania. Bo ją kocham. Po około piętnastu minutach stania usiadłem obok.
- Co tam masz? – objąłem ją ramieniem.
- Warrior. Powinna ci się spodobać. – szeroko się uśmiechnęła. Kocham ten uśmiech. Taki radosny.
- Zaśpiewaj.
- Ok. – usłyszałem pierwsze słowa piosenki.

This is a story that I've never told
I gotta get this off my chest to let it go
I need to take back the light inside you stole
You're a criminal
And you steal like you're a pro

All the pain and the truth
I wear like a battle wound
So ashamed so confused, I was broken and bruised

Now I'm a warrior
Now I've got thicker skin
I'm a warrior
I'm stronger than ive ever been
And my armor, is made of steel, you can't get in
I'm a warrior
And you can never hurt me again

Out of the ashes, I'm burning like a fire
You can save your apologies, you're nothing but a liar
I've got shame, I've got scars
That I'lll never show
I'm a survivor
In more ways than you know

Cause all the pain and the truth
I wear like a battle wound
So ashamed so confused, I'm not broken, or bruised

Now I'm a warrior
Now I've got thicker skin
I'm a warrior
I'm stronger than I've ever been
And my armor, is made of steel, you can't get in
Im a warrior
And you can never hurt me again

There's a part of me I can't get back
A little girl grew up too fast
All it took was once, I'll never be the same
Now I'm taking back my life today
Nothing left that you can say
Cause you were never gonna take the blame anyway

Now I'm a warrior
Now I've got thicker skin
I'm a warrior
I'm stronger than I've ever been
And my armor, is made of steel, you can't get in
I'm a warrior
And you can never hurt me again

Nooo oooh yeaaah yeaah

You can never hurt me again

Miałem łzy w oczach.
- Chodź tu. – mocno ją przytuliłem. – Teraz jesteś wojowniczką. – szepnąłem jej do ucha, a po policzku spłynęła mi łza.
- Dobra, musimy się ogarnąć. – zaśmiała się odsuwając się i wytarła mokre kości policzkowe.
- Szybko ją napisałaś. – zauważył Malik.
- Pisałam, to co płynie mi z serca. – delikatnie się uśmiechnęła. – To on mnie tego nauczył. – wskazała na mnie palcem.
- Jesteś mądrym dzieciakiem.
- Ej, jestem od ciebie tylko o rok młodszy. – przyczepiłem się przybijając żółwika.
- A kiedy możemy jechać do studia? – wtrąciła się jeszcze Williams.
- Nawet teraz, ale najpierw musimy załatwić sprawę ze zmianą nazwiska.
- To na co czekamy? – szybko zerwała się z kanapy i pobiegła na górę.
- Ja też pójdę na górę, zaraz wracam. – skierowałem się do sypialni. Przebrałem się w jakieś jeansy, t-shirt i byłem gotowy. Zszedłem na dół, wszyscy czekali tylko na mnie.
- Wszyscy gotowi?
- Tak! – odparliśmy chórem.
- W takim razie idziemy. – skinęła głową na drzwi. Poszliśmy do samochodu i usiedliśmy w środku. Włączyłem radio i usłyszeliśmy wiadomości plotkarskie.
- Dochodzą nas słuchy, że przyjaciółka Justina Biebera, Demi Williams ma zamiar nagrać płytę, jednak na razie nie jest to potwierdzone. Wiele z was uważa, że nastolatka tylko wykorzystuje piosenkarza dla sławy… - szybko je wyłączyłem.
- Nie przejmuj się nimi. – delikatnie na nią spojrzałem widząc jej smutną minę.
- Coraz częściej mówią o mnie w telewizji, w radiu i reszcie tego gówna. Wszędzie cię niby wykorzystuję, a ja tego nie chce. – spuściła wzrok. – Nie chcę cię wykorzystywać.
- Nie robisz tego. – zatrzymałem samochód i z niego wysiadłem. Obszedłem pojazd dookoła i tym razem otworzyłem drzwi od strony Demi, złapałem ją za rękę. – To ja cię do tego namawiam. Nie obwiniaj się za to. Po prostu ich olej, tak jak robiłaś to kiedyś, pamiętasz?
- Tak, ale wtedy myśleli, że jesteśmy razem, a teraz oskarżają mnie o to, że cię wykorzystuję. Postanowiłam... – Powiedziała już pewniej. - …że nie nagram ten płyty. Nie wejdę już do studia.
***Demi***
- Tak, ale wtedy myśleli, że jesteśmy razem, a teraz oskarżają mnie o to, że cię wykorzystuję. Postanowiłam... – Powiedziałam już odrobinę pewniej. Wcześniej naprawdę myślałam, że go wykorzystuję. - …że nie nagram ten płyty. Nie wejdę już do studia.
- Co ty pierdolisz? – krzyknął Styles.
- Nie nagram żadnej piosenki. – spojrzałam na niego.
- Nie możesz tak tego zostawić. Chcesz się poddać? – Justin złapał mnie za nadgarstki. – Stay Strong, pamiętasz?
- Pamiętam.
- Więc nie poddawaj się i rób, co do ciebie należy, ok?
- Ok. – przewróciłam oczami.
- Cieszę się. Możemy jechać. – delikatnie zamknął drzwi i wsiadł z powrotem na miejsce kierowcy. Przez resztę drogi się nie odzywałam. Dopiero przed urzędem zaczęłam się trochę denerwować.
- A co jeśli się nie uda?
- Uda się. – Lou dyskretnie złapał mnie za rękę, delikatnie ją ścisnęłam. – Obiecuję. – uśmiechnął się.
- Niech ci będzie. Wierzę. – nadeszła moja kolej. – Justin, chodź ze mną. – pociągnęłam go za krótki rękaw jego koszulki.
- Dzień dobry. – powiedziała kobieta mniej więcej przed czterdziestką. Lekko się uśmiechnęła, widać było, że jest to wymuszony uśmiech, pewnie jest już zmęczona.
- Ja… chciałabym zmienić nazwisko. – powiedziałam trochę niepewnie.
- Tu jest wniosek. – podała mi kartkę papieru. – Proszę go wypełnić i później zgłosić się do mnie.
- Dziękuję. – spojrzałam na kartki, było ich dość sporo. Na pewno nie wypełnię tego tutaj. – Tak zrobię, do widzenia.
- Do widzenia. – wstałam z miejsca i skierowałam się do chłopaków, którzy stali przed wejściem.
- I co? – przemówił ciekawy Liam, gdy nic nie mówiłam.
- Mam to wypełnić… - pokazałam kupkę niechlujnie złożonych kartek. - …i przyjść z powrotem.
- Tego jest aż tyle? – Niall strasznie się zdziwił.
- Tak, aż tyle. – westchnęłam. – Co robimy dalej?
- Prawdopodobnie wracamy do domu, wypełniamy ten głupi wniosek i wracamy.
- Nie, wróćmy już jutro.
- W takim razie wracamy do domu, wypełniamy wniosek i… - zamyślił się Hazza. – …i dalej się pomyśli. – zajął miejsce z przodu, ale po stronie pasażera, bo prowadził Bieber. Jak dotarliśmy do domu najpierw poszłam do salonu, bo tam jest najwięcej miejsca.
- Papierkowa robota, zajebiście. – westchnęłam i wzięłam się za wypełnianie rubryczek.
~~*~~
Witajcie!
Przepraszam, że tak późno, ale byłam poza miastem. Rozdział mi się... nie podoba, ale to wy oceniacie. Jak zwykle zapraszam do komentowania.
Po prawej stronie macie daty kiedy NA PEWNO nie będzie nowego rozdziału.

Dziękuję. Kocham Was ♥

1 komentarz:

  1. Jejku świetne... !!!!!!!!! Nawet nie wiesz jak się ciesze, że dodałaś nowy rozdział !!!! JEEEEEEEEEJ , masz cudny talent.... WARRIOR - hym kocham tą piosenkę, nieraz przy niej płaczę :( Jest cudna ! Nie wiem czy się pomyliłam, ale to jest 14 rozdział, tak tylko mówię... KOCHAM CIĘ !! ♥♥ życzę ci weny i 3MAJ SIĘ !!! ☻☻♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń