sobota, 11 maja 2013

Rozdział 8 - It's Not Too Late

Uwaga! Przeczytaj notkę pod rozdziałem!!!
••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
***Justin***
Już dzisiaj Demi usłyszy Be Alright. Nie mogę się doczekać kiedy zobaczę jej minę. Dobra, czas wstawać. Chciałem podnieść się z łóżka, ale nie mogłem.
- Hm? – wymamrotała Demi jeszcze śpiąc.
- Muszę wstać.
- Nigdzie nie idziesz. – wtuliła się we mnie jeszcze bardziej.
- Ale…
- Żadne „ale”, jest dopiero… - spojrzała na zegarek – 8.00 rano.
- No właśnie. O 10.00 jadę do studia, później na próbę i koncert.
- Jakie gówno.
- Takie jest życie prawdziwego rapera, mała.
- Mała to jest twoja pała, nie ja.
- Chcesz się przekonać? – podniosłem jedną brew do góry.
- Idź już. – dziewczyna wstała.
- Wstajesz? – byłem zdziwiony, bo trudno ją wyciągnąć z łóżka o 12.00.
- Nie, idę do Lou. – No tak, nie lubiła spać sama. Podeszła do mnie i kopnęła w tyłek.
- Co ty robisz? – byłem zdezorientowany.
- Na szczęście. – ziewnęła. – A teraz wybacz, łóżko mnie wzywa. – zaśmiałem się gdy wychodziła z pokoju. Jeszcze chwilę posiedziałem i poszedłem do łazienki. Umyłem się, przebrałem, uczesałem i wyszedłem. Mam nadzieję, że nikogo nie obudziłem. W drodze do studia słuchałem One Direction. Nie powiem, są dobrzy. Gdy wszedłem poczułem się jak w domu. Bo to był mój drugi dom, spędziłem tu dużą część życia. Mam nadzieję, że faza na Biebera się nie skończy, że będę to robił do końca. Wszyscy się ze mną przywitali. Teraz czas na pracę.
***Demi***
Skierowałam się do pokoju Louisa. Oczywiście po drodze poszłam po żelki. Zapukałam.
- Jesteś samobójcą czy moim przyjacielem? – Gdy to usłyszałam zaśmiałam się. Otworzyłam drzwi, weszłam do pokoju i położyłam się obok Tomlinsona.
- Co jest, księżniczko? – spojrzał na mnie.
- Justin pojechał do studia, a ja nie lubię spać sama.
- Chodź. – wyciągnął ramiona, a ja się w niego wtuliłam. – Stęskniłaś się?
- Nawet nie wiesz jak bardzo. – zaśmiał się – A ty?
- Umierałem tu bez ciebie. – teraz mnie to rozśmieszyło. – Ja mówię serio. – kreśliłam kółka po jego umięśnionej klatce piersiowej, przez co zrobiłam się jeszcze bardziej senna.
***Louis***
Szczerze mówiąc ucieszyłem się, gdy zobaczyłem, że to Demi wchodzi do mojego pokoju. Gdy powiedziałem, że bez niej umierałem mówiłem prawdę.
- Musimy pogadać. – uznałem, że to będzie dobry moment na podjęcie trudnego tematu. Nie odezwała się, więc mówiłem dale. – To, co się stało w przebieralni. Ja… - westchnąłem. – Nie żałuję tego. Wręcz przeciwnie, marzę by to powtórzyć. Może uznasz mnie za idiotę, ale zakochałem się w tobie. – dziewczyna nic nie mówiła. – Powiedz coś. – o kilkudziesięciu sekundach ciszy znów podjąłem próbę. – Demi, błagam. – spojrzałem na nią. Śpi. – Większość ludzi uważa, że jestem zabawny, ale dziewczyna, którą kocham zasypia przy mnie. Ma się to szczęście. – szepnąłem. Może to i lepiej. Pewnie nie dowie się o moich uczuciach przez długi, nawet bardzo długi czas, ale nie pomyśli, że jestem kobieciarzem, który zrywa z jedną dziewczyną i od razu zakochuje się w drugiej. To zdarzyło się pierwszy raz. Ta dziewczyna jest taka wyjątkowa. Pewna siebie, a zarazem nieśmiała. Seksowna, a jednak zadziwia swoją delikatnością. To jest aż nieprawdopodobne. Spojrzałem jeszcze raz na brunetkę, uśmiechnąłem się i zamknąłem oczy.
***Demi***
Obudziłam się sama. Po kilku minutach przezwyciężyłam lenistwo i wstałam. Uśmiechnęłam się dumna z siebie i wyszłam z pokoju. Wpadłam na pomysł by zrobić sobie zdjęcie i wrzucić je na Twittera. Wzięłam aparat i cyk!
Zalogowałam się na portal i zamieściłam zdjęcie z dopiskiem Nothing beats the morning session xx* Postanowiłam zobaczyć co u Biebera, więc weszłam na jego profil. Already today concert on Jamaica! Today you will already hear my new song, I cannot wait until, when you hear my new song! #BelieveTour**. Napisał to godzinę temu. Właśnie! Jaki mamy czas? 11.00. Wow! Czemu czas w szkole też nie może mijać tak szybko?! Ruszyłam w kierunku kuchni, okazało się, że Tomlinson już wstał.
- Dzień dobry. - uśmiechnęłam się i pocałowałam go w policzek, podczas gdy on smażył jajecznicę.
- Dzień dobry, śpiochu. - zaśmiał się
- Ja? Śpioch? - zdziwiłam się.
- Wszyscy już wstali. Poszli zwiedzać, chcieli cię obudzić, ale im nie pozwoliłem. Za słodko spałaś. - puścił do mnie oczko. - Obiecałem im, że się tobą zaopiekuję.
- Przepraszam, przeze mnie nie poszedłeś. - naprawdę poczułam się głupio.
- Nic się nie stało. - zaśmiał się delikatnie i pochylił się. - Szczerze mówiąc wolę spędzać czas z tobą w domu. Tylko nikomu nie mów. - położył palec na moich ustach.
- Słowo harcerza. Dobra, to co robimy? - oparłam się o blat.
- Co powiesz na ciasto? - pokazał białe ząbki, co odwzajemniłam. Nie otrzymał odpowiedzi, po prostu zaczęłam wyjmować potrzebne składniki. Zaczęliśmy robić to, co trzeba, gdy wpadłam na szatański plan. Wzięłam mąkę i sypnęłam ją na Tomlinsona. Gdy zobaczyłam, że ma biały nos zaczęłam się śmiać, a on patrzył na mnie. Śmiałabym się dalej gdyby nie to, że po chwili również byłam cała biała.
- Chcesz wojny? To masz. - wzięłam jajka i je rzuciłam w stronę bruneta, który nie zdążył zrobić uniku.
- Teraz będę smutny. - spuścił głowę i udawał, że płacze. - Albo nie... - udawał, że myśli. - Chodź, przytul Toomo. - wyciągnął ręce w moim kierunku, a ja zaczęłam uciekać.
- Nie, błagam! Louis! - pobiegłam na górę, weszłam do jakiegoś pokoju i zamknęłam drzwi.
- I tak cię znajdę. - zaśpiewał gdy był przy pokoju, w którym się znajdowałam. - A wiesz, że jak to zrobię, to będzie z tobą źle. - podbiegłam do szafy i się w niej schowałam. Lou otworzył drzwi i rozpoczął szukanie mojej osoby.
- Teraz mi nie uciekniesz. - ujrzałam jego łobuzerski uśmieszek gdy mnie zobaczył. Wziął mnie na ręce i położył na łóżku. Chwilę później zrobił coś, czego w ogóle się nie spodziewałam.
***Louis***
Byłem cały w mące i jajkach, jednak musiałem się zemścić na Demi. Od początku wiedziałem, gdzie jest. Wszedłem do mojego pokoju, pochodziłem trochę i otworzyłem szafę.
- Już mi nie uciekniesz. - posłałem jej łobuzerski uśmiech, wziąłem na ręce i położyłem na łóżku. Spojrzałem w jej oczy i... zacząłem łaskotać. Płakała ze śmiechu, przez co i ja się śmiałem. Po jakiś pięciu minutach przekręciła nas tak, że to ja byłem na dole.
- I co teraz zrobisz? - łobuzersko na mnie spojrzała. Zaczęła się do mnie zbliżać i już po chwili czułem jej malinowe usta. Jednak po krótkim momencie oderwała się ode mnie.
- Trzeba posprzątać. - spojrzała na mnie. - A ty musisz się umyć. - zaśmiała się targając mi włosy.
- Masz rację. Schodź. - zauważyłem, że wciąż siedzi na mnie. Zeszła i poszła na dół. - Idę się umyć! - zawołałem, gdy wchodziłem do łazienki.
***Demi***
Wzięłam ścierkę i zaczęłam myć blat. Oczywiście najpierw wstawiłam ciasto. Akurat kończyłam sprzątać gdy chłopcy wpadli do domu.
- Dzień dobry! - krzyknął Niall. Podbiegł do mnie i przytulił.
- Stęskniłeś się?
- Nawet nie wiesz jak bardzo. - usłyszałam jego śmiech i się ode mnie odsunął. - A ty jeszcze w rosole. - spojrzał na mnie. - Przecież niedługo idziemy na koncert!
- O kurwa! - krzyknęłam i pobiegłam na górę. Oczywiście po drodze się potknęłam, z czego wszyscy mieli polewkę. Przebrałam się i uczesałam. Jak wyszłam wszyscy byli zachwyceni moim wyglądem. Tommo i Daddy nawet wstali. Zaśmiałam się i zarumieniłam.
- Wyglądasz... - zaczął Zayn. Nie skończył. Chyba nie mógł znaleźć odpowiedniego słowa.
- Chodźmy. - Louis podał mi ramię, żebym je złapała. Tak też zrobiłam. Jak wyszliśmy zobaczyłam czarną limuzynę!
- To po nas? - stanęłam jak wryta.
- No raczej. - mój kuzyn powiedział jakby to była rzecz oczywista. wzruszyłam ramionami i ruszyłam w stronę auta. Malik otworzył mi drzwi i pomógł wsiąść. Podziękowałam mu uśmiechem. W drodze na miejsce   Horanek zachwycał się, że zobaczy Jusa podczas koncertu. Przed halą zrobili nam mnóstwo zdjęć. Mogę się  założyć, że jutro będziemy na okładkach kolorowych pisemek.
- Cześć, Demi. Dawno się nie widzieliśmy. - Kenny podał mi rękę.
- Siemka. Tak jakoś nie mogłam się zebrać, żeby przyjechać. A dzisiaj przywlekli mnie tu ci idioci. - wskazałam na piątkę chłopaków obok mnie. - To Louis, Zayn, Harry, Niall i Liam. - przedstawiłam ich po kolei. - A to Kenny. - podali sobie ręce.
- Wchodźcie, zaraz się zaczyna. - Hamilton przepuścił nas, żebyśmy mogli przejść. Jakiś koleś, którego nigdy nie widziałam zaprowadził nas do garderoby Biebsa. Zapukałam.
- Proszę! - usłyszałam i uchyliłam drzwi.
- Siemka, Jussy! - przytuliłam go.
- Shawty, tęskniłem za tobą. - przyciągnął mnie do siebie jeszcze bardziej. - Niedługo zaczynam. - poinformował mnie.
- Stresujesz się?
- Szczerze? - spojrzał na mnie.
- Nie. Proszę, okłam mnie. - powiedziałam z sarkazmem.
- Odrobinę. Wiesz, w końcu to duża publiczność. A ja jestem tylko nastolatkiem. Co prawda z talentem, urodą i niesamowitym urokiem osobistym.
- No i z wyjątkową skromnością. - Zaśmialiśmy się.
- Cześć, chłopaki. - przybił każdemu żółwika.
- Za dziesięć minut zaczynamy! - usłyszeliśmy z głośników.
- Masz mi tego nie spieprzyć, bo cię zajebię, jasne? - zaśmiałam się wychodząc.
- Nie musisz się o to martwić. - Poszliśmy za kulisy i czekaliśmy na show. Justin zaczął o czasie. Było wyjątkowo dużo polskich flag. Zaśpiewał Baby, Boyfriend, As Long As You Love Me, All Around The World i wybrał One Less Lonly Girl. Okazała się polką.
- A teraz chciałbym poprosić na scenę kogoś, kto jest dla mnie bardzo ważny. Demi, chodź tu do nas. - tancerze zaprowadzili mnie na scenę. - Be Alright jest dla wszystkich Beliebers, które miały problemy z okaleczaniem się, nie akceptowaniem siebie lub chęci popełnienia samobójstwa. Jednak dzisiaj chciałbym zadedykować mojej przyjaciółce. - Bieber zaczął śpiewać trzymając mnie za rękę. Piosenka jest naprawdę niesamowita.
- Nie płacz. - szepnął mi do ucha gdy uroniłam kilka łez. Jak skończył powiedział:
- Mam nadzieję, że wam się podobało. A teraz druga niespodzianka. - przestał na chwilę mówić, żeby podnieść napięcie. - Demi Williams zaśpiewa nam piosenkę swojego autorstwa. It's Not Too Late. - wszyscy zaczęli klaskać, a ja zamarłam.
•••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
* Nie ma to jak poranna sesja xx
** Już dziś koncert na jamajce! Nie mogę się doczekać, gdy usłyszycie moją nową piosenkę! #BelieveTour

Witajcie! Jak zwykle zajebisty nudny, głupi i bezsensowny rozdział.
Mam jeszcze kilka spraw organizacyjnych. Mianowicie:
1. Zastanawiam się czy nie założyć bohaterom Facebooka.
2. Piszę jeszcze jedno opowiadanie, ale nie jestem pewna czy je udostępnić teraz, czy po zakończeniu tego opowiadania. Jeśli teraz, to tutaj notki dodawałabym rzadziej.
3. Pytajcie bohaterów na asku. Jak na razie nikt tego nie robi i zastanawiam się czy go nie usunąć.
4. Komentujcie, to naprawdę mi pomaga. Wtedy wiem, że ktoś to czyta i czeka na kolejny rozdział.
5. Piszcie do mnie na GG. Naprawdę chciałabym Was lepiej poznać, dowiedzieć się kto czyta moje opowiadanie.
6. Odpowiadajcie w ankiecie, to bardzo ważne!
7. Serdecznie zapraszam do lajkowania i udziału w konkursie na stronce, na której jestem adminką: https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=168793329947335&id=150704675089534
8. Zastanawiam się nad połączeniem imon (np. Zayn i Perrie to Zerrie) Demi i Louisa, Demi i Justina, Demi i Zayna oraz Demi i Josha. Jakbyście mieli jakieś pomysły - piszcie. Będę wdzięczna.
9. Przepraszam, że tak późno dodaję, ale chyba nie dam rady tak często dodawać rozdziałów.

Za wszystkie błędy przepraszam.
Dziękuję, Kocham Was! xx

2 komentarze:

  1. Cudny rozdział *__* kocham to opowiadanie. Nareszcie ktos poza mną pisze o Dems i 1D ;P swietnie piszesz. Nie moge sie doczekac. Natepnego rozdzialu. ;)
    Tak btw. Jaram sie nowymi piosenkami Demi *__*
    Pozdrawiam. ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jasne :)
      i-dont-wanna-fall-in-love.blogspot.com
      <3

      Usuń