***Louis***
Wstałem
około 10.00 rano. Wszyscy jeszcze spali, więc postanowiłem pójść do Demi.
Wszedłem cichutko, żeby jej nie obudzić. Ostrożnie położyłem się obok niej i
przejechałem dłonią po jej policzku.
- Jestem z
ciebie cholernie dumny. – szepnąłem. – Będziesz niesamowitą piosenkarką, czeka
cię ogromna kariera. – wpatrywałem się w nią jeszcze jakiś czas gdy zaczęła
otwierać oczy. – Dzień dobry, księżniczko. – uśmiechnąłem się.
- Dzień
dobry, królewiczu. A co ty tu robisz?
- Chciałem cię
zobaczyć.
- To
słodkie. – zarumieniła się.
- Właściwie
chciałem o coś zapytać. – zawahałem się. – Może powiedzielibyśmy wszystkim, że
jesteśmy razem? – od razu się rozpromieniła i mnie pocałowała. – To znaczyło
‘tak’?
- Tak. –
mocno mnie przytuliła.
- Niedługo
mamy wywiad. Tam im powiem, że cię kocham.
- Dobra,
czas wstawać. – zerwała się z łóżka, poszła do garderoby, wzięła ubrania i
skierowała się do łazienki. Po chwili wyszła i udała się do kuchni, poszedłem
za nią. Niall jadł już śniadanie, a Justin opierał się o blat. Był
przygnębiony.
- Cześć.
–pocałowała go w policzek.
- Siemka,
shwaty. – niemal natychmiast się uśmiechnął. Podeszła to Horana i zrobiła to
samo. – Co chcesz na śniadanie?
- Hmm,
omleta. – usiadła na stole i zaczęła machać nogami.
- Już się
robi, panno Lovato. – wyjął patelnię i zaczął robić danie, o które poprosiła.
- Nie mogę
się do tego przyzwyczaić.
- Minie
trochę czasu. – zaśmiał się.
- Co tam,
Irish? – zagadałem do chłopaka, który do teraz siedział cicho.
- Nic
specjalnego, a tam?
- Świetnie. – puściłem oczko mojej dziewczynie, szeroko się uśmiechnęła.
- Coś się
stało? – Bieber spojrzał na nas podejrzliwie.
- Nie, czemu tak sądzisz? – usiadła obok mnie widząc, że jej śniadanie jest już
zrobione. – Dziękuję. – ponownie pocałowała Jusa.
- Nie ma za
co, młoda. – zaśmiał się. – Ej, dobrze by było, żebyś spróbowała napisać
dzisiaj jakieś piosenki.
- Ok, zaraz
się za to zabiorę. – powiedziała biorąc kawałek omleta. Po śniadaniu wzięła
ołówek, zeszyt i usiadła na kanapie. Zaczęła pisać coś na jednej z kartek i po
chwili to śpiewała.
This is a story that I've never told
I gotta get this off my chest to let it go
I need to take back the light inside you stole
You're a criminal
And you steal like you're a pro.
Wszyscy się
jej przyglądali. Zwłaszcza Justin. Uśmiechał się, jak jeszcze nigdy. Tak… z
miłością? Nie, to nie możliwe. Przecież oni są przyjaciółmi, a Demi to moja
dziewczyna. Zdradza mnie? Nie mogłaby mi tego zrobić.
***Justin***
Tak. Kocham
ją. Odkąd pamiętam. Nie. Nie powiem jej tego. Czemu? Przyjaźń. Zniszczę ją.
Zniszczę jej związek. Zniszczę wszystko, więc muszę się zadowolić przyjaźnią.
Czy chciałbym, żeby wiedziała? Oczywiście, że tak. Jest dla mnie wszystkim.
Powietrzem. Gdyby chciała, żebym zostawił karierę, zrobiłbym to bez wahania. Bo
ją kocham. Po około piętnastu minutach stania usiadłem obok.
- Co tam
masz? – objąłem ją ramieniem.
- Warrior. Powinna ci się spodobać. –
szeroko się uśmiechnęła. Kocham ten uśmiech. Taki radosny.
- Zaśpiewaj.
- Ok. –
usłyszałem pierwsze słowa piosenki.
This is a story that I've never told
I gotta get this off my chest to let it go
I need to take back the light inside you stole
You're a criminal
And you steal like you're a pro
All the pain and the truth
I wear like a battle wound
So ashamed so confused, I was broken and bruised
Now I'm a warrior
Now I've got thicker skin
I'm a warrior
I'm stronger than ive ever been
And my armor, is made of steel, you can't get in
I'm a warrior
And you can never hurt me again
Out of the ashes, I'm burning like a fire
You can save your apologies, you're nothing but a liar
I've got shame, I've got scars
That I'lll never show
I'm a survivor
In more ways than you know
Cause all the pain and the truth
I wear like a battle wound
So ashamed so confused, I'm not broken, or bruised
Now I'm a warrior
Now I've got thicker skin
I'm a warrior
I'm stronger than I've ever been
And my armor, is made of steel, you can't get in
Im a warrior
And you can never hurt me again
There's a part of me I can't get back
A little girl grew up too fast
All it took was once, I'll never be the same
Now I'm taking back my life today
Nothing left that you can say
Cause you were never gonna take the blame anyway
Now I'm a warrior
Now I've got thicker skin
I'm a warrior
I'm stronger than I've ever been
And my armor, is made of steel, you can't get in
I'm a warrior
And you can never hurt me again
Nooo oooh yeaaah yeaah
You can never hurt me again
Miałem łzy w
oczach.
- Chodź tu. –
mocno ją przytuliłem. – Teraz jesteś wojowniczką. – szepnąłem jej do ucha, a po
policzku spłynęła mi łza.
- Dobra,
musimy się ogarnąć. – zaśmiała się odsuwając się i wytarła mokre kości
policzkowe.
- Szybko ją
napisałaś. – zauważył Malik.
- Pisałam,
to co płynie mi z serca. – delikatnie się uśmiechnęła. – To on mnie tego
nauczył. – wskazała na mnie palcem.
- Jesteś
mądrym dzieciakiem.
- Ej, jestem
od ciebie tylko o rok młodszy. – przyczepiłem się przybijając żółwika.
- A kiedy
możemy jechać do studia? – wtrąciła się jeszcze Williams.
- Nawet
teraz, ale najpierw musimy załatwić sprawę ze zmianą nazwiska.
- To na co
czekamy? – szybko zerwała się z kanapy i pobiegła na górę.
- Ja też
pójdę na górę, zaraz wracam. – skierowałem się do sypialni. Przebrałem się w
jakieś jeansy, t-shirt i byłem gotowy. Zszedłem na dół, wszyscy czekali tylko
na mnie.
- Wszyscy
gotowi?
- Tak! –
odparliśmy chórem.
- W takim
razie idziemy. – skinęła głową na drzwi. Poszliśmy do samochodu i usiedliśmy w
środku. Włączyłem radio i usłyszeliśmy wiadomości plotkarskie.
- Dochodzą
nas słuchy, że przyjaciółka Justina Biebera, Demi Williams ma zamiar nagrać
płytę, jednak na razie nie jest to potwierdzone. Wiele z was uważa, że
nastolatka tylko wykorzystuje piosenkarza dla sławy… - szybko je wyłączyłem.
- Nie
przejmuj się nimi. – delikatnie na nią spojrzałem widząc jej smutną minę.
- Coraz
częściej mówią o mnie w telewizji, w radiu i reszcie tego gówna. Wszędzie cię
niby wykorzystuję, a ja tego nie chce. – spuściła wzrok. – Nie chcę cię
wykorzystywać.
- Nie robisz
tego. – zatrzymałem samochód i z niego wysiadłem. Obszedłem pojazd dookoła i
tym razem otworzyłem drzwi od strony Demi, złapałem ją za rękę. – To ja cię do
tego namawiam. Nie obwiniaj się za to. Po prostu ich olej, tak jak robiłaś to
kiedyś, pamiętasz?
- Tak, ale
wtedy myśleli, że jesteśmy razem, a teraz oskarżają mnie o to, że cię
wykorzystuję. Postanowiłam... – Powiedziała już pewniej. - …że nie nagram ten
płyty. Nie wejdę już do studia.
***Demi***
- Tak, ale
wtedy myśleli, że jesteśmy razem, a teraz oskarżają mnie o to, że cię
wykorzystuję. Postanowiłam... – Powiedziałam już odrobinę pewniej. Wcześniej
naprawdę myślałam, że go wykorzystuję. - …że nie nagram ten płyty. Nie wejdę
już do studia.
- Co ty
pierdolisz? – krzyknął Styles.
- Nie nagram
żadnej piosenki. – spojrzałam na niego.
- Nie możesz
tak tego zostawić. Chcesz się poddać? – Justin złapał mnie za nadgarstki. –
Stay Strong, pamiętasz?
- Pamiętam.
- Więc nie
poddawaj się i rób, co do ciebie należy, ok?
- Ok. –
przewróciłam oczami.
- Cieszę
się. Możemy jechać. – delikatnie zamknął drzwi i wsiadł z powrotem na miejsce
kierowcy. Przez resztę drogi się nie odzywałam. Dopiero przed urzędem zaczęłam
się trochę denerwować.
- A co jeśli
się nie uda?
- Uda się. –
Lou dyskretnie złapał mnie za rękę, delikatnie ją ścisnęłam. – Obiecuję. –
uśmiechnął się.
- Niech ci
będzie. Wierzę. – nadeszła moja kolej. – Justin, chodź ze mną. – pociągnęłam go
za krótki rękaw jego koszulki.
- Dzień
dobry. – powiedziała kobieta mniej więcej przed czterdziestką. Lekko się
uśmiechnęła, widać było, że jest to wymuszony uśmiech, pewnie jest już
zmęczona.
- Ja…
chciałabym zmienić nazwisko. – powiedziałam trochę niepewnie.
- Tu jest
wniosek. – podała mi kartkę papieru. – Proszę go wypełnić i później zgłosić się
do mnie.
- Dziękuję.
– spojrzałam na kartki, było ich dość sporo. Na pewno nie wypełnię tego tutaj.
– Tak zrobię, do widzenia.
- Do
widzenia. – wstałam z miejsca i skierowałam się do chłopaków, którzy stali
przed wejściem.
- I co? –
przemówił ciekawy Liam, gdy nic nie mówiłam.
- Mam to
wypełnić… - pokazałam kupkę niechlujnie złożonych kartek. - …i przyjść z
powrotem.
- Tego jest
aż tyle? – Niall strasznie się zdziwił.
- Tak, aż
tyle. – westchnęłam. – Co robimy dalej?
-
Prawdopodobnie wracamy do domu, wypełniamy ten głupi wniosek i wracamy.
- Nie,
wróćmy już jutro.
- W takim
razie wracamy do domu, wypełniamy wniosek i… - zamyślił się Hazza. – …i dalej
się pomyśli. – zajął miejsce z przodu, ale po stronie pasażera, bo prowadził
Bieber. Jak dotarliśmy do domu najpierw poszłam do salonu, bo tam jest
najwięcej miejsca.
- Papierkowa
robota, zajebiście. – westchnęłam i wzięłam się za wypełnianie rubryczek.
Przepraszam, że tak późno, ale byłam poza miastem. Rozdział mi się... nie podoba, ale to wy oceniacie. Jak zwykle zapraszam do komentowania.
Po prawej stronie macie daty kiedy NA PEWNO nie będzie nowego rozdziału.
Dziękuję. Kocham Was ♥